No, właśnie – dlaczego jestem w
mniejszości osób które oglądają takie seriale jak „Hart of
Dixie” i „Revenge”?
Jak już się domyśliliście – dziś
post serialowy. Długo nie było tu takiego postu – jeśli nie
liczymy postu z zestawieniem zaskakujących śmierci serialowych i
zbiorczego postu o finałowych odcinkach. Tak więc dziś będzie o
serialu – nawet nie jednym a dwóch;)
Od dłuższego czasu śledzę różne
fora czy strony poświęcone serialom i z tego co zauważyłam bardzo
mało osób pisze o takich produkcjach jak „Hart of Dixie” czy
„Revenge”. Seriale może nie biją na głowę sławne już
„Gotowe na wszystko” czy „Housa”, nie są obsadzone samymi
znanymi twarzami, które na każdym kroku podkreślają jak genailny
serial to jest i nie reklamują go z każdym swoim wyjściem na jakiś
bal.
O ile „Revenge” to serial który
naprawdę trzyma w napięciu i jest nieprzewidywalny tak „Hart of
Dixie” można zaliczyć do seriali kategorii „guilty pleasure”
- bo jakże by inaczej;)
Młoda Pani doktor Zoe Hart nie dostaje
się na wymarzoną rezydenturę na kardiochirurgii, dlatego też
postanawia skorzystać z zaproszenia starszego doktora Wilkes'a,
który przyjechał kilka lat wczesniej na jej rozdanie dyplomów i
wtedy zaproponował jej pracę, którą odrzuciła. Jedna dr. Wilkes
nie poddawał się i rok w rok, przysyłał głównej bohaterce
kartki i ponawiał zaproszenie.
Nie mając gdzie się zaczepić,Zoe
postanawia odpocząć od kardiochirurgii i decyduje się zostać
lekarzem w miałym miasteczku BlueBell.
BlueBell – to typowa mała mieścina
gdzie każdy każdego zna, każdy wie co robi drugi po prostu jedna
wielka rodzina, do której niestety początkowo młoda Pani doktor
nie pasuje. Od pierwszego dnia zniechęca do siebie coraz to więcej
mieszkańców, za to zaprzyjaźnia się z przystojnym – wedle opisu
, choć dla mnie to trochę kluchy z olejem – Georgem, który wpada
jej w oko, Lavonem – młodym burmistrzem miasteczka, który przed
przyjazdem był gwiazdą footballu, oraz z bad boye'm Wadem, który
potajemnie się w niej podkochuje. Historia bardzo prosta, przyjemnie
nakręcona że chętnie zasiada się przed telewizorem i ogląda.
Podoba mi się w tym serialu to, że zawsze jest tam ciepło aż ma
się chęć spakować manatki i tam pojechać. Podoba mi się ta
uprzejmość, którą można aż rzygać na kolorowo i co podoba mi
się najbardziej to ten typowy akcent, który jest torchę wieśniacki
ale ma w sobie taki fajny urok który nadaje temu serialowi świetny
klimat. Ten akcent jest tak genialny, że aż marzy mi się nauczenie
go;)
Idąc dalej tropem tego co mi się
podoba – to postacie niektórych aktorów. Może zacznę od Wade'a
(Wilson Bethel) – typowy bad boy, gburowaty momentami chamski, ale
za skorupą tego ignoranta kryje się naprawdę wrażliwy chłopak,
który darzy uczuciem główną bohaterkę, ale nie ma odwagi jej
tego powiedzieć. Z odcinka na odcinek, poznajemy jego łagodne
oblicze i zakochujemy się w nim. Lavon Hayes (Cress Williams) –
dla fanów „Chirurgów” przypominam to były mąż naszej
kochanej dr. Bailey. Lavon to młody burmistrz miasta, który na
swojej posiadłości ma zwierzątko troszkę niespotykane – bo
aligatora;) Burmistrz jest człowiekiem pogodnym, lubianym przez
każdego, od razu zaprzyjaźnia się z główną bohaterką, ale z
odcinka na odcinek dowiadujemy się o nim coraz to więcej rzeczy i
razem z nim cierpimy. Skoro mowa o głównej bohaterce Zoe ( Rachel
Bilson) to dziewczyna, której nie potrafię zrozumieć a pomimo to
dażę ją wielką sympatią. Zoe z odcinka na odcinek zmienia się i
bardziej wpisuje się w towarzystwo tego miasteczka, jednak jak już
jest dobrze – zrobi coś głupiego co sprawia że od początku musi
starac się o uznanie. Koeljną postacią która pomimo iż mnie
delikatnie irytuje, ale nie potrafie sobie wyobrazić odcinka bez
niej jest idealna Lemon (Jaime King), córka wspólnika praktyki z
którym Zoe ją prowadzi i narzeczona Georga (Scott Parker) w którym
zadurza się Zoe. Dziewczyny oczywiście nie przepadają za sobą, a
przyjaźń Zoe i Goerga irytuje Lemon co doprowadza do wielu
przezabawnych wątków w tym serialu. Ogólnie rzecz biorąc –
pomimo sielanki jaka jest w tym serialu zawsze chętnie siadam i go
oglądam, właśnie po to by się odprężyć i odstresować. Jest to
taki typowy odmóżdżać który nie wymaga od nas zbytniego
myślenia, a ma za zadanie rozweselić nas przez tę niecałą
godzinę.
Natomiast „Revenge” to serial inny
od wszystkich. Jak zapowiadają producenci – nie jest to kolejny
serial o miłości i przebaczeniu – a wręcz o zemście. Zemsta –
główny motyw przewodni tego serialu, na niej cała akcja się
opiera. Nie ma miejsca dla miłości, jedyne co można się w nim
doczekać to intrygi i kolejne kroku w celu dojścia do celu –
czyli zemsty na ludziach którzy oskarżyli ojca głównej bohaterki
o terroryzm, za co trafił do więzienia i tam niewinny zmarł.
Emily Thorn (Emily VanCamp) – jest w
Hamptons nowa, dopiero wchodzi w towarzystwo bogaczy i zaprzyjaźnia
się z nimi. Poznaje Daniela (Joshua Bowman) syna bogaczy Hamptons
Victorii ( Madaleine Stone) i Conrada ( Henry Czerny) Greysonów.
Prawda jednak jest inna. Emily to tak naprawdę Amanda Clarke –
córka Davida, którego Greysonowie wrobili w atak terrorystyczny na
samolot w którym zginęło ok 200 osób. David, pomimo iż niewinny
– dzięki oskarżeniom Greysonów i ich bogatych przyjaciół –
zostaje skazany na dożywocie, a w trakcie trwania wyroku zostaje
zamordowany w więzieniu. Amanda, trafia wtedy do domu dziecka by na
końcu wylądować w więzieniu. Po ukończeniu 18 roku życia
wychodzi na wolność i dzięki prawdziwemu przyjacielowi Nolanowi
(Gabriel Mann) poznaje prawdę dotyczącą ojca. Dziewczyna zmienia
swoją tożsamość i powraca do Hamptons by pomścić śmierć ojca,
i winnych jego skazania i śmierci wystawić na cierpienia.
Serial, nie jest serialem łatwym i
przyjemnym- żeby wszystko zrozumieć trzeba naprawdę oglądać
odcinek po odcinku, bo kazdy pokazuje nam kolejny etap zemsty, etap
wspinania się po drabinie towarzyskiej, etap niszenia każde osoby
mającej coś wspólnego ze skazaniem i śmiercią ojca. Oczywiście
Emily – nie daje się zdemaskować, nie daje poznac po sobie iż
nieszczęście niszczonej po kolei przez nią osoby ją cieszy. Jest
dla nich oparciem, która współczuje dopiero z dala od nich
dziewczyna się cieszy i myśli jaki będzie kolejny ruch w jej
zemście i planie oczyszczenia pośmiertnie ojca z zarzutów i
wyjawnienia prawdziwych winowajców tego nieszczęścia, o które
został oskarżony.
Zapewnienia producentów iże serial
jest nieprzewidywalny – sprawdziły się, kazdy kolejny odcinek
ukazywał mi coraz to nowsze aspekty sprawy i zaskakiwał mnie.
Wciągnęłam się w niego, choć bywały momenty słabe, ogólnie
serial mogę uznać za naprawdę dobry. Oczywiście jak w każdym
serialu są postacie które irytują – w tym również. Córka
Greysonów – Charlotte czy jej chłopak Declan – niektórym
bardziej znany z roli w „Plotkarze” są osobami które działają
nam na układ pokarmowy i mamy chęć rzucić czymś w telewizor
kiedy oni się pojawiają, jednak zostaje nam to wymagrodzone w
postaci wątków jakie serwują nam scenarzyści.
Jeśli jeszcze nie widzieliście
żadnego z tych seriali – osobiście polecam, ale liczę się z tym
że mogą Wam one nie spasować. Niestety nie są to seriale
komercyjne, są dla indywidualnego widza, widza inteligentnego –
oczekującego od seriali – które kojarzą nam się z operą
mydlaną – czegoś więcej nż kolejnej łzawej historii miłosnej.
Sądzę że właśnie z tego powodu, nie są zbytnio zbyt popularne
zza oceanem – pomimo iż kolejne sezony dostały. Bo widz
Amerykański, jest leniwy – nie interesują go wątki nad którymi
trzeba logicznie myśleć – woli oglądać coś co kiedyś już
gdzies było i jest po raz pińcsetny powielane, a ja natomiast
gorąco Wam polecam;)
ja oglądam właśnie te sławne "Gotowe na wszystko" i "Housa" a o tych dwóch nawet nie słyszałam... ale chętnie bym obejrzała :) bo podobają mi się plakaty! :)
OdpowiedzUsuńDH i Housa też oglądałam, ale to jak napisałam to słwane sreiale reklamowane na każdym kroku;) A te dwa są takie mniej znane ale też bardzo fajne;) "Revenge" teraz zajęło miejsce DH więc może się wybije;)
Usuńseriale wydają się być ciekawe, sama jednak ich nie widziałam... moja kablówka nie nadaje chyba kanałów, na których one lecą, gdyż nie spotkałam się w ogóle z tymi tytułami
OdpowiedzUsuńna kablówce one nie lecą;) Zapomniałam dopisać że to na stacji abc lub na polskim foxLifie;) ale na necie też są;)
UsuńNie słyszałam o tych tytułach. "Heart of Dixie" kojarzy mi się trochę z "Przystankiem Alaska;).
OdpowiedzUsuńTeż nie znam, ale podoba mi się ten pierwszy, szczególnie plakat :P W ogóle to ja raczej nie jestem miłośniczką seriali :)
OdpowiedzUsuńOglądam i Hart of Dixie i Revenge, i kamien spadl mi z serca kiedy sie dowiedzialam ze maja powstac kolejne sezony, zwlaszcza Revenge, ktory mial najlepszy final sezonu ;]
OdpowiedzUsuńo tak, finał Revenge można uznać za najlepszy finał tego roku. Naprawdę szok i prawdziwe zaskoczenie.
UsuńZainteresowałaś mnie serialem "Hart of Dixie", już o nim kiedyś słyszałam, więc może zacznę oglądać :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zainteresowałaś mnie tymi serialami, bo ani "Gotowe na wszystko" ani "Doktor House" nie wzbudzili jakoś mojego uwielbienia dla tych produkcji. Seriale oglądam bardzo rzadko, ale jak tylko będę mieć więcej wolnego czasu to się rozejrzę za polecanymi przez Ciebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że nie tylko ja jestem zauroczona tymi dwoma serialami, są naprawdę warte polecenia
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pd tym co napisałaś, dzięki
o obu serialach słyszałam i próbowałam obejrzeć, ale oba mnie odrzuciły. Głównie kiepskim aktorstwem głównych bohaterek właśnie.
OdpowiedzUsuń