I tym razem recenzja erotyku – pewnie
sobie myślicie, że jakaś dziwna jestem same erotyki recenzuję.
Jakaś niewyżyta ta Malcziki – większość z Was sobie myśli –
nie, nic z tych rzeczy Kochani :) Nie moja wina, że większość
nowości jaka nas ostatnio zalała to erotyki – ale książka to
książka, dla mnie trzeba przeczytać – czy erotyk czy powieść
historyczna zawsze chętnie do niej sięgnę i przeczytam, właśnie
po to by samej wyrobić sobie o niej zdanie.
Bo cóż da nam lepszy osąd o książce
czy czymkolwiek innym , jak nie osobiste zapoznanie się z daną
rzeczą?
Wiem, że większość z Was już
zrecenzowała drugą część tejże trylogii – ja też to zrobię
bo jestem po lekturze – ale na razie skupię się na części
pierwszej. A mianowicie o książce „ Dotyk Crossa” autorstwa
Sylvii Day.
Nie będę owijać w bawełnę, że z
niechęcią sięgnęłam po tę książkę. Jakoś trylogia Grey'a w
zupełności mi starczała i dawała obraz tego o czym mogą być
kolejne bestsellerowe erotyki. Ale skusiłam się. Skusiła mnie
okładka. Ta aksamitna okładka i obcasik na niej, a także sam kolor
pierwszej części – fioletowy. Jest jednym z moich ulubionych
kolorów obok niebieskiego i zielonego i jak to powiedział mój
kolega z pracy – pasuje do naszych koszulek :D
Skusiłam się – i nic na to nie
poradzę ;) Wieczorem po całym dniu pracy, zasiadłam w swój
czytelniczy fotel z kubkiem czekolady i przepadłam. Czytałam i
czytałam aż nie wiem kiedy okazało się iż to koniec tej książki.
Kartki przepływały przez moje palce a ja spragniona byłam wiedzieć
więcej o tej „popapranej” parze.
Eva Tramell przeprowadza się z San
Diego do Nowego Jorku i rozpoczyna swoją karierę w agencji
reklamowej. Dzień przed rozpoczęciem pracy idzie zwiedzić „Nju
Jorka” i odwiedzić gmach swojej nowej pracy, gdzie wpada na
przystojnego „ mega- hiper-seksowne-ciacho”. Oczywiście nie wie
kim on jest, wie tylko tyle że chciałaby się z nim przespać. Eva
ma matkę histeryczkę, która kontroluję ją na każdym kroku i ma
bodajże już czwartego męża. Jej przyjaciel – jest seksownym
biseksualistą, na którego zawsze może liczyć, i który tak jak
ona też swoje w życiu przeszedł. Jakież jest zdziwienie naszej
Evy, kiedy okazuje się iż „mega-hiper-seksowne-ciacho” to
Gideon Cross , bogaty właściciel połowy Nowego Jorku, a także
wieżowca w którym pracuje, jej apartamentu, który wynajmuje i
czego tam jeszcze już nie pamiętam. Oczywiście nie jest tajemnicą
poliszynela, że „mega-hiper-seksowne-ciacho” Cross również
jest zauroczony naszą bohaterką. Ciągnie ich do siebie jak wilka
do lasu, a kiedy się spotykają między nimi dochodzi do zwarcia,
które mogłoby spowodować brak prądu w całym moim mieście.
Sylvia Day - autorka serii o Crossie . |
Historia niby banalna – jest on –
demon seksu, jest ona – zawsze napalona, jest iskrzenie, seks,
kłótnia, seks, znów kłótnia i znów seks, i znów kłótnia i
raz jeszcze seks – jednak książka wciąga nas całkiem czym
innym. W książce, pomimo iż to erotyk, bardziej interesuje nas
historia Evy, która ma za sobą bolesną przeszłość, która
zaowocowała pokaźną sumą na koncie, ale też skrytością Crossa.
Wiemy, że coś z nim jest nie tak, ale nie wiemy co. Nie jest on
przedstawiony jak Grey – odcięty na wszelakie uczucia i skupiony
tylko na seksie. To go różni od Greya. Gideon Cross – od samego
początku ma uczucia, choć o nich nie mówi, nie skupia się tylko
na seksie i dominacji, co powoduje że jego postać można polubić
od pierwszej kartki. No i najważniejsze – nie jest rudy –
żartuję tu oczywiście;) Ale jakoś jego opis, bardziej mi się
spodobał – no, dobra pomijając długie włosy :D
Książka oczywiście, jak na erotyk
przystało ma swoje sceny miłosne, w opisy i ostre słowa nie skąpi,
ale nie przeszkadza to w zupełności w czytaniu, bo historia która
przelewa się między kartkami jest bardziej wciągająca niż opis
scen erotycznych, i co najważniejsze – nie ma otwierania „szeleszczącej paczuszki z prezerwatywą” co druga strona
jak to miało miejsce w przypadku sławetnego już Greya :)
Pozycja moim zdaniem, jest o wiele
lepsza niż historia Greya – zaraz zaatakują mnie Panie zakochane
w Grey'u - może nie jest to literatura na miarę Zafona czy
Szymborskiej jednak warto przyjrzeć się jej bliżej, tym bardziej
że lada chwila ukaże się ostatnia część trylogii ;)
Czytałam oba tomy Crossfire. Pierwszy zaciekawiał, drugi mnie porwał. Z niecierpliwością czekam na zakończenie tej historii :) Sylvia Day pisze lepiej niż E L James i jest bardziej wiarygodna. Jej bohaterowie są bardziej ludzcy, realni. Właśnie to, i klimat drugiej części, całkowicie mnie przekonały do Evy i Gideona :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńteż jakoś bardziej spodobała mi się ta historia niż Grey ;) Zobaczymy jak się zakończy ;)
UsuńSama nie wiem, czy jest to książka dla mnie. Póki co nie mam zamiaru po nią sięgać, chociaż kto wie. Może kiedyż :)
OdpowiedzUsuńOj nie, nie, nie... mam już dość, wystarczy mi Grey.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że też tak myślałam. Ale zasypują nas teraz tymi erotykami że prędzej czy później kusimy się na lekturę jakiegoś ;)
UsuńNa pewno, prędzej czy później, sięgnę po "Dotyk Crossa", ponieważ wydaje się niezłą lekturą, jak na ten gatunek. :)
OdpowiedzUsuńDOTYK ZASTEPUJE WSZYSTKO TO CZEGO BRAKOWALO W 50 I JEST BARDZIEJ REALNA POLECAM
OdpowiedzUsuńCross bije Greya na głowe :)
OdpowiedzUsuńKsiążka Cross jest o wiele fajniejsza niż Gray. Polecam i już nie mogę doczekać się filmu
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać już 4 część Crossa, o niebo lepsza od Greya! Tak jak już wiele osób wspomniało bohaterowie, a zwłaszcza Gideon (którego po prostu kocham <3) są bardzo ludzcy i wyluzowani, ich problemy realistyczne, a sceny seksu są 'och' 'ach' gorrące... Polecam każdej kobiecie (i mężczyznom również ;] ).
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie 4 i wiem, że ma być 5 oraz podobno serial a podstawie książki
OdpowiedzUsuńczekam na 5 tom i film
OdpowiedzUsuń