niedziela, 17 czerwca 2012

Charlaine Harris - "Czyste szaleństwo"


Pierwsze spotkanie z twórczością z Panią Harris mam już za sobą, ale idąc za ciosem postanowiłam przeczytać jeszcze jedną jej książkę. Co tym razem? „Czyste szaleństwo”. Tytuł jest bardzo adekwatny do moich wrażeń po jej przeczytaniu.
O ile pierwszą książkę czyli „Grobowy zmysł” przeczytałam w ciągu jednego dnia – pomimo wielu denerwujących mnie rzeczy, tak „Czyste szaleństwo” męczyłam przez 4 dni.
Zacznijmy od początku.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

O ile się nie mylę „Czyste szaleństwo” to druga ksiażka cyklu opisującego Lily Brad, niestety nie czytałam ani pierwszej części ani ostatniej – raczej tego już nie zrobię – choć na trzecią może się jeszcze skusze, gdyż wierząc opisom to jest najlepsza część. Cykl, cyklem – ale pomimo iż przeczytałam na chwilę obecną tylko 2 książki tej autorki – zauważyłam pewną powtarzalność. Autorka ma jakieś zamiłowanie do przedstawiana kobiet pokrzywdzonych, które coś w życiu spotkało i które starają się to ukryć. Nie wiem, może sama autorka ma jakieś niemiłe wspomniena z przeszłości, może sama była taką słabą kobietą – nie wiem, ale wiem jedno, ona kocha to powtarzać w każdej swojej książce. Przejrzałam w bazie ksiażek opisy innych jej pozycji – i nie myliłam się. W każdej książce będziemy czytać o kobiecie, która jest słaba, która bez faceta – po prostu nie istnieje. Ale wracając do książki.

Kiedy zauważyłam mężczyznę leżącego na ławeczce, byłam zupełnie sama.
Nawet przez chwilę nie myślałam, że śpi. Nie spałby przecież ze sztangą na gardle. Jego ręce niezdarnie zwisały po bokach, miał rozkraczone nogi.

Początkowo Lily sądzi, że zdarzył się wypadek. Jednak wkrótce okazuje się, że to trzecia „przypadkowa” śmierć...
Lily wolałaby się nie angażować, ale jako sprzątaczka ma dostęp do tajemnic, których nigdy nie pozna policja. Jest jeszcze jeden problem: długowłosy mężczyzna, który pojawia się wszędzie tam gdzie Lily i budzi w niej zdecydowanie nieczyste pragnienia.”

Opis z tyłu okładki brzmi zachęcająco – też tak myślałam, jednak zawidołam się. Zbrodnia opisana na okładce, przedstawona jest na pierwszych stronach, by po jej opisie nic o niej nie wpsomnieć. Zamiast zająć się rozwiązywaniem sprawy, dowiadujemy się kim jest Lily – że to sprzątaczka, która ma zawirowane życie prywatne i nie może się zdecydować czy dwaj faceci starający się o nią są jej warci, że lubi chodzić na siłownię i ćwiczy karate. Poznajemy jak ona zbiera się do pracy, za co lubi pracę sprzątaczki, by nagle dowiedzieć się że wcześniej Lily brała udział w bójce po której, w celu wymierzenia „kary” mężczyzna zmarł. Nagle przechodzimy do wybuchu bomby, w wyniku której ginie kilka innych osób. Dosłownie nic a nic na temat zbrodni popełnionej na samym początku i tak przez kolejne 250 kartek. Poznajemy mężczyznę, z którym Lily pomimo że się nie znają ratuje go i co najlepsze ląduje z nim w łóżku. Dopiero ostatnie strony a dokładnie ostatnie 20- 25 stron to jeedno wielkie wyjaśnienie mordestwa z pierwszych stron i wyjaśnienie wybuchu bomby i śmierci mężczyzny.

Charlaine Harris
Niby wszystko się ze sobą łączy, bo jest to sprawka tych samych osób, jednak nie wyszło autroce ukazanie tego, bo czytelnik, podczas lektury zastanawia się „co mnie to obchodzi?”, „ czy o zbrodni z pierwszych stron autorka zapomniała?”. Sądzę że autorka chciała dobrze, jednak wyszło źle. Za dużo chciała umieścić w jednej ksiąźce, za dużo wątków jak na jedną powieść.
Kolejna rzecz – rodziały. Dzizas! Rozdziały długie jak kazania na, których nie idzie wysiedzieć. Czytam i czytam a tu końca nie ma. Do tego strasznie się nudziłam czytając tę książkę, męczyła mnie więc kilka razy odkładałam ją i czytałam inną. Powiem tak: podczas czytania tej książki w jej przerwach przeczytałam 2 inne książki. Przykro mi, ale niestety książka wcale mnie nie wciągnęła.
Po dobrnięciu do końca stwierdziałam „czyste szaleństwo” - dopiero potem zauważyłam że taki jest tytuł. Jeśli tytuł miał odzwierciedlić nasze wrażenia po przeczytaniu – to strzał w dziesiątkę.

Czy ją polecam? Nie, dla mnie była ona nuda, nie miała nic wspólnego z kryminałem, a raczej z nudnym kazaniem na którym nie możemy wytrzymać i wszystko inne wkoło wydaje się ciekawsze.
Jeśli chcecie sami się przekonać – możecie wypożyczyć – bo to nic nie kosztuje, ale kupić? Chyba bym oszalała.



6 komentarzy:

  1. cały czas mówię sobie, że muszę zapoznać się z twórczością tej autorki, ale do tej pory nie wpadły mi w ręce jej książki
    dzięki Twojej recenzji wiem chociaż, żeby nie zaczynać od tego tytułu..
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, ta książka to naprawdę jakieś czyste szaleństwo.

      Usuń
  2. Jakoś nie przekonuje mnie twórczość tej pisarki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też jakoś nie pałam miłością do jej twórczości, ale przeczytać przeczytałam i mogę swoje zdanie napisać;)

      Usuń
  3. Raczej nie przeczytam tej książki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    Fajny blog. Szczerze mówiąc trafiłam tutaj, gdyż szukałam fajnego zdjątka z Leną Del Rey (a pisałam o niej artukulik tak jak ty ^^), ale zawsze miło wyszukać jakiś nowy blog z recenzjami :)
    Co do książki wątpię w to, że ją przeczytam. Czytałam tylko pierwszą część cyklu o Sookie i nie zbyt jestem rzekonana, ewentualnie sięgnę po tą najnowszą książkę: "Prawdziwe Morderstwa".
    A tak wg. dodałam się do obserwatorów i zapraszam do mnie,
    Serdecznie pozdrawiam,
    Pati :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś i zamierzasz zostawić komentarz, to napisz coś więcej niż tylko: "Chcę" , " przeczytam". Szanujmy się i skoro ja poświęcam czas by napisać więcej niż jedno słowo, również i Ty możesz zbudować jedno pełne zdanie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...