Miesiąc czerwiec się skończył,
lipiec nadszedł więc zrobię swoje pierwsze blogowe podsumowanie;)
Nie będzie ono tak szczegółowe jak u
niektórych blogerek – bo nie przeliczam kartek przeczytanych
książek czy ilość godzin spędzonych nad książką;) Moje
podsumowanie będzie krótkie, zwięzłe i na temat;) A więc 2K
czyli PM;)
Kosmetycznie – projekt denko w tym
miesiącu zanotował takie wykończenia:
Naility zmywacz do paznokci –
zmywacz zakupiony w biedronce za bodajże 3 czy 4 zł, szału nie ma,
początkowo przyjemny zapach potem zaczyna drażnić i zaczyna
śmierdzieć na cały dom. Niezbyt dobrze zmywa i stosowanie go na
dłuższą metę powoduje zółte odbarwienia na paznokciach – tak,
tak to od niego nie lakieru. Ogólnie mówiąc, całkiem całkiem.
Ziaja mleczko ogórkowe –
używam od kilku lat i jestem bardzo zadowolona. Nie podrażnia,
usuwa co ma usunąć i przyjemnie pachnie. Jedyny minus to taki, że
jak Ci się za dużo naleje na wacik to ciężko się wchłania i
jesteś tłusta, ale lata praktyki nauczyły mnie nalewać tyle ile
potrzeba;)
Garnier Czysta Skóra Tonik
Ściągająco – Oczyszczający – to mój ulubiony tonik jaki
miałam okazję wypróbować. Zostanę z tym Panem na wiele dłużej
bo się polubiliśmy. Tonik idealny do cery niedoskonałej skłonnej
do trądzika i wyprysków. Idealnie ściąga i oczyszcza, szybko się
wchłania i powoduje zanik błyszczenia się twarzy. Zapach –
nieźle spirytusowaty, ale wszystko wybaczam – bo jest genialny!
Antyperspirant Aloe Vera – O
Panie! Ale kabąąąg! Nie, nie i raz jeszcze nie! Na zakup namówiła
mnie koleżanka, bo ponoć jej bardzo pomaga – a poci się ona
okropnie. Ponoć wchłaniał przykry zapach i utrzymywał zapach
aloesu na długo – a gdzie tam! Pociłam się po nim jeszcze
bardziej a zapach aloesu wraz z potem był obrzydliwy! Plamy potu na
koszulce się powiększały a i do tego strasznie swędziały mnie po
jego użyciu paszki. Ale co się dziwić za 2,50 w biedronce dobrego
antyperspirantu nie kupimy.
Antyperspirant Dove Go Fresh
(granat) – jestem zachwycona. Polubiliśmy się i zostaniemy ze
sobą na długo – czyli dopóki producent nie zacznie odwalać
chały, bo tak zazwyczaj jest przy dobrych produktach. Zapach
przyjemny, a co najważniejsze podczas pocenia się nie czujemy
okropnego smordu potu tylko granat. Po całym dniu na słońcu w
pracy, przyszłam do domu zmęczona i przez przypadek podniosłam
paszkę – zauważyłam że naprawdę nie śmierdzi mi potem ale
granatem – zszokowało mnie to odkrycie. Poleciałam do Malczika z
otwartym skrzydłem i kazałam wąchać – z dużymi oporami zrobił
to ale stwierdził – nie czuć potu! Na następny dzień poleciałam
do Rossmana po kilka dodatkowych 9 były na promocji za 7,99). Jestem
na TAK;)
Garnier Czysta Skóra Peeling 3w1
– jestem zadowolona. Stosowałam do 2 razy dziennie, i zauważyłam
efekty. Skóra zrobiła się przyjemna, drobinki idealnie radziły
sobie z niedoskonałościami a gilnka poprawiała aksamitność
twarzy. Pan Peeling zostaje również na dłużej w mojej
kosmetyczce;)
Sól do kąpieli Wellnes &
Beauty – niestety, ta saszetka nie powaliła mnie na kolana.
Wcześniej miałam o zapachu brzoskwini i jakiegoś kwiatu -byłam
zachwycona. Teraz skusiłam się na saszetkę niby limitowaną o
zapachu kwiatu Chai i Wanilli – niestety. Zapach mdły, a na
dłuższą metę powoduje mdłości co sprawia że się nie odprężamy
podczas kąpieli, a po wrzuceniu do wody wygląda ona jakbyśmy
kąpali się w mleku – dosłownie. Bieleje. Niestety – ten zapach
jest na NIE. Ale saszetkę o zapachu brzoskwini polecam – będziecie
zachwycone. Cena w Rossmanie też nie wygórowana bo 2,50 za
opakowanie a starcza na 4 kąpiele.
Podkład Wygładzająco – Matujący
– to jest mój ulubieniec. Załuję tylko że nie wiem jaka to
marka, bo zakupiłabym kolejną tubkę. Dostałam ją od znajomej
której nie spasował, a mi przez przypadek wylał się zmywacz i
zmył mi markę;( Jest genialy – idealnie kryje, i nie rozpływa
się na twarzy nawet po całym dniu. Żal mi dupsko ściska że nie
znam marki, ale będę chodzić z nim po każdym kosmetycznym i
pytać;) Albo będę torturować znajomą niech przypomi sobie gdzie
kupiła;)
Balsam do ciała AA – balsam o
zapachu cytrusowa świeżość, ponoć antycelluitowy – e tak. Taki
anty jak z koziej dupki trąbka. Ale przyznam się, że zpach ma
obłędny, idealnie się wchłania, wygładza skórę celluitu nie
zredukuje, ale polecam go i tak;) Stosowałam go 2 razy dziennie po
porannej i wieczornej kąpieli. Wchłania się szybko, nie jest mega
tłusty i co najważniejsze łatwo się go rozprowadza;)
Książkowo – zobaczmy jakie tu będą
statystyki;)
W miesiącu czerwcu przeczytałam : 18
książek – 8 z nich jest zrecenzowanych, reszta czeka na swoją
kolejkę, 5 z nich są książkami dietetycznymi więc nie będą
recenzowane, a 5 kolejnych czeka na swoją kolej.
Książka najwyżej lub najlepiej
oceniona w miesiącu zwanym czerwcem to: „Dziewczyna z portretu”
David Ebershoff – recenzja
Książka która znalazła się na
półce ulubione, chętnie po nią raz jeszcze sięgnę : „Dama
w opałach” Kareen Doornebos - recenzja
Książka która najbardziej mnie
zaskoczyła [ pozytywnie rzecz jasna] - „Kurz, pot i łzy”
Bear Grylls – już wkrótce zagości recenzja książki;)
Książka która okazała się gniotem
– Charlaine Harris „ Czyste szaleństwo” - recenzja
W tym miesiącu zakupiłam: 12
książek, wymieniłam się 5, wygrałam jeden konkurs u
kosodrzewiny.
To by było na tyle – ale nie jest;)
Nie mogę zapomnieć że pisze tu też o filmach i serialach więc
jeszcze kilka słów o nich;)
Najlepsza premiera filmowa w miesiącu
czerwcu :
Avengers 3D (2012) – może
akcja niezbyt interesująca ale całość oceniam naprawdę wysoko.
Najgorsza premiera filmowa w miesiącu
czerwcu:
Głupi, głupszy, najgłupszy
(2012) – odgrzewany kotlet, który stara się być śmieszny jednak
taki nie jest.
Najlepszy powrót nowego sezonu
serialowego w miesiącu czerwcu:
The Listener - Słyszący Myśli–
długo czekałam na nowy sezon, bo prawie półtora roku, ale
opłacało się. Rozpoczęli zdecydowanie i mocno oby tak dalej;)
Najsłabszy powrót nowego sezonu
serialowego w miesiącu czerwcu:
Pretty Little Liars –
słabizna, po finałowym odcinku, w którym zostaliśmy oszukani
spodziwałam się w nowym sezonie czegoś lepszego, zawiedłam się.
Odcinki są nudne, i ciągną się jak flaki z olejem. Piętrzą się
kolejne zagadki, które zaczynają już widza drażnić.
Więc teraz to już na tyle;)
Przypominam że macie kilka ostantich
godzin na zgłoszenie się na rozdawajkę u mnie;)
A kto jest zainteresowany twórczością
Pani Grololi zapraszam na rozdanie u Miłośniczki Książek ;)
Ciekawe rezultaty. Sporo książek przeczytanych, gratuluję!
OdpowiedzUsuńCo do antyperspirantów, to u mnie trudno natrafić na jakiś ciekawy. Bardziej ma satysfakcjonują kulki, chociaż zostawiają białe plamy na ubraniach (mimo, że producent zastrzega, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca). Jeszcze nie znalazłam nic, co by powstrzymało moją nadmierną potliwość. Może i się bardzo pocę, ale nie czuć ode mnie zapachu potu, a to jest na plus. ;D
Mleczko ogórkowe działa cuda, wiem, bo sama sprawdzałam. Chociaż bardziej stawiam na tonik, bo jest lekki, orzeźwia od razu! :)
ładne statystyki.
OdpowiedzUsuńgratuluję wyników :)
OdpowiedzUsuń18 książek, wow :))
oby lipiec był równie owocny :)
pozdrawiam!
Gratuluję wyników, bo masz się czym pochwalić (18 książek - wow!) :)
OdpowiedzUsuńbardzo rzeczowe podsumowanie:) i fajny blog:) z przyjemnością obserwuję:)
OdpowiedzUsuńMonika;)
Co do Pretty litlle liars zgadzam się w 100%. No,no niezłe statystyki ;D
OdpowiedzUsuńStatystyki imponujące, gratuluję :).
OdpowiedzUsuńGratuluję statystyki ;) Pozdrawiam! A widzę, że zgadzamy się co do pani Harris, a Słyszącego myśli chyba znów muszę zacząć oglądać w takim razie ;)
OdpowiedzUsuńno no, szalejesz :) a mleczko ogórkowe kocham!
OdpowiedzUsuńWiesz co, przeglądając szybko blogroll zobaczyłam tytuł tego posta i moim pierwszym skojarzeniem było: co Ty piszesz o moim blogu ;p. 18 książek to imponujący wynik :)
OdpowiedzUsuńhaha;) Dopiero teraz zauważyłam że ty masz 2xK;)sorry Winettu;)
UsuńZero problemu ;). Od dwóch godzin siedzę na twoim blogu, słucham piosenek z MyMusic :D
Usuńhehe;)cieszę się że się podobają;)
Usuń