Nie ukrywam tego że jestem wielką
maniaczką, zarówno książek, dobrych filmów ale zarazem i
seriali;) Może nie oglądam każdego serialu jaki leci, nie wszystko
mnie zaciekawi, ale są takie seriale któe oglądam od samego
początku i przywiązałam się do nich...
Dziś porozmawiamy o finałowych
sezonach, bądź o zbliżających się finałach, bo jak wiemy maj
jest takim okresem – kończących się seriali.
Pierwszy pójdzie na ogień serial
„Desperate Housewives” w Polsce przetłumaczony na „Gotowe na
wszystko”. Finał sezonu miał miejsce 13 maja i był 2 godzinny.
To ostatni odcinek kończący wspaniałą 8 letnią przygodę z tym
serialem. Oglądałam go od samego początku, można rzecz że
zaczęłam oglądać go za małolaty a skończyłam już jako
dojrzała kobieta;)
Akcja
toczy się w luksusowym lecz typowym przedmieściu fikcyjnego miasta
Farview przy ulicy Wisteria Lane. Sąsiadki, pozornie idealne
amerykańskie "panie domu", nie tylko zmagają się z szarą
rzeczywistością, ale próbują też odkryć mroczną tajemnicę ich
zmarłej przyjaciółki oraz każdego następnego sąsiada jaki się
tu sprowadza. Bree, Gaby, Lynette i Susan były
przy mnie przez 8 lat. Czasami śmiałam się z nimi, płakałam,
cierpiałam – no cóż tu dużo mówić – przywiązałam się do
nich. Choć sezon miał swoje wzloty i upadki, oglądalność nie
spadała i serial cały czas cieszył się powodzeniem. Choć
troszeczkę rozczarowałam się całym finałem. Spodziewałam się
czegoś bardzij dramatycznego, a nie słodko- pierdzącego happy
endu. Bo niestety, wszystko rozmiosło się po kościach, pomimo iż
Bree została oczyszczona z zarzutów bo McKlusky wzięła winę na
siebie, to niestety tajemnica nadal jest, prawda o prawdziwym
mordercy nie wyszła. Oczywiście muszę przyznać że Karen McKlusky
skradła cały finałowy odcinek – zawsze ją lubiłam, a jeszcze
bardziej ją polubiłam kiedy w ramach podziękowania dla dziewcząt
całą winę wzięła na siebie. Jej słowa, o prawdziwej przyjaźni
jaką zaznała na tej ulicy ścisnęły mnie za serce, a jej śmierć
pod koniec odcinka wywołała łzy. Co mi się nie podobało?
Skupienie się na Renee – w końu jej postać wcale aż taka ważna
nie była, by pół kolejnego odcinka przedstawiać jej ślub,
zamiast tego mogliby rozszerzyć informację na temat tego co dalej
działo się z bohaterkami, bo te poświęcone im 5 ostatnich minut
by pokazać co u nich wcale mnie nie zadowoliło. Obiecały sobie że
nawet jak się wyprowadzą będą się kontaktować i kiedyś
spotkają się zagrać w pokera – słowa nie dotrzymały – ale
nawet nie wiemy czy mają ze sobą jakikolwiek kontakt, czy po prostu
ich wieloletnia przjaźń przetrwała. Cisza, zamiast tego uraczyli
nas mini wprowadzeniem, iż nowa właścicielka domu Susan –
również ma swoją tajemnicę, której nie chce ujawniać – czyli
jak możemy się domyśleć – może powtórzyć się powtórka z
rozrywki. Co spowodowało u mnie atak śmiechu w tym finałowym
odcinku – śmiech Gaby i to podwójnie. Za pierwszym razem gdy
zaśmiała się z Kathryn, drugi raz przy stole do pokera. Był on
tak komiczny że się popłakałam.
Ogólnie rzecz
biorąc – szkoda że przygoda z desperatkami się już zakończyła
– jednak pewne jest to że serial został wyciśnięty do ostatnich
soków i nie było sensu na siłę już go ciągnąć. Odszedł w
godnym stylu z wysoką oglądalnością. Szapoba!
Kolejny finał jaki
nam zaserwowano to finał serialu komediowego „How I meet your
mother”. W Polsce „Jak poznałem Waszą matkę” można oglądać
na Comedy Cental – dopiero zaczęły się emisje 7 sezonu, natomiat
wczoraj 14 maja w Stanach 7 sezon tego serialu miał swój finałowy
odcinek. Oczywiście nadal nie wiemy kto jest matką, za to
poznaliśmy tożsamożć Panny Młodej i wiemy za kogo wyjdzie
Barney;)
W
roku 2030 Ted Mosby postanawia opowiedzieć córce i synowi historię
o tym, jak poznał ich matkę. Historia ta zaczyna się w roku 2005
Ted , 27-letni, samotny architekt mieszka z dwójką swoich najlepszy
przyjaciół Marshallem Eriksenem studentem prawa i jego dziewczyną
Lily Aldrin, która jest przedszkolanką. Są oni parą od prawie 9
lat. W pierwszym odcinku Marshall ma zamiar oświadczyć się Lily.
To wydarzenie sprawia, że Ted zaczyna myśleć o małżeństwie i
odnalezieniu swojej drugiej połówki. W poszukiwaniach pomaga mu
drugi przyjaciel Barney Stinson. W ten sposób główny bohater
poznaje młodą, ambitną dziennikarkę Robin Scherbatsky, która
dołącza do grupki przyjaciół. Talk więc od 7 sezonów czekamy na
poznanie tytułowej matki, ale nawet we wczorajszym finale się tego
nie dowiedzieliśmy.
Po
finale spodziewałam się czegoś bardziej oryginalnego. Nie
zaskoczył mnie, wręcz można powiedzieć że wiedziałam jak się
skończy – jedyne czego nie przewidziałam, to powrotu Victorii –
pierwszej miłości Teda. Zresztą po co ona wróciła? Chyba żeby
jeszcze bardziej namieszać. Oczywiście Lily urodziła chłopa,
który ma przegenialne drugie imię – a swoją drogą – że 6
dorosłych osób zaakceptowała to imię – to już jakieś żarty;)
Tak więc synek nazywa się Marvin Wait For It Eriksen. Jak już
wiemy że Lily urodziłam to kolejne pytanie z kim się żeni Barney?
Otóż, to inna historia – jak wiemy nową dziewczyną Barney'a
jest striptizerka Quinn i w finałowym odcinku poprosił ją o rękę,
ale kiedy pokazywali nam ślub to Panną Młodą okazała się
Robin;) Z czego bardzo się cieszę bo jestem team Barbin. Ale jak
mówiłam od samego początku – wiedziałam że Barney oświadczy
się Qiunn, ale i tak na końcu przed Bogiem wyląduje z Robin. Pewno
kolejny sezon będzie ukazywał jak Barbin się ze sobą schodzili i
wylądowali przed ołtarzem;) Jedyne co mi nie pasowało w tym
odcinku – jak napisałam wcześniej powrót Victorii. Nie ma to
żadnego senu, bo dobrze wiemy że tytułowa matka – siedziała na
wykładzie, który Ted pomylił i prowadził, oraz że jest
współlokatorką byłej dziewczyny Teda – a Victoria do tego nie
pasuje, bo przecież zna Teda i na wykładzie by się odezwała.
Sądzę że ten wątek wprowadził większe zamieszanie i obawiam się
że to będzie strzał w kolano. Boję się że poziom serialu
spadnie i nie dociągnie tych 2 zapalnowanych kolejnych sezonów, a
szkoda bo z naprawdę dobrego serialu stała się opera mydlana,
która jest tak zagmatwana że czasami wierny widz się gubi;)
Kolejny
finał na którym chcę się skupić to chyba finał każdego znanemu
chyba serialu „ Dr. House” Jest to też ostatni odcinek jak
przyjdzie nam oglądać – gdyż jest to ostatni sezon tego
sławnego medycznego serialu. Każdy z nas zastanawia się jak się
skończy. Znamy tytuł finałowego odcinka „Everybody dies” ale
co to oznacza? Czy ktoś zginie? Czy zobaczymy śmierć Housa, który
notabene od pierwszego sezonu balansuje na granicy życia i śmierci
zażywając olbrzymie ilości tabletek? Wiemy, że Wilson choruje na
raka a House nie chce się z tym pogodzić. Czy umrze Wilson? Czy
House z wizją pozostania samemu targnie na swoje życie? Nic nie
wiemy, wiemy tylko że finał ma być dramatyczny. Wrócą pożegnac
się z widzami Trzynastka i Cameron. Jak wiemy 13 choruje na
Huntingtona, a House obiecał jej skończyć z życiem jeśli tylko
choroba zacznie przeszkadzać w funkcjonowaniu – czy zabije
Trzynastkę? Czy straci prawo wykonywania zawodu? Czy wyląduje za
kratkami? A może zginie – to wszystko dowiemy się już w
przyszłym tugodniu, więc pozostaje nam tylko czekać.
Ostatnim
serialem, a raczej o jego finałowym odcinku, o jakim chciałam
napisać to finał 8 sezonu „Grey's Anatomy”. Już w czwartek,
dowiemy się co wyniknie w związku z pokazaną nam na końcu
zeszłotygodniowego odcinka, katastrofą lotniczą. Sama twórczyni
serialu Shonda Rhimes, napisała finalowy odcinek więc możemy być
pewni jednego – będzie more drama. Odcinek został jeszcze
nakręcony, zanim zapadły decyzje o przedłużeniu kontraktów
niektórych bohaterów więc pewne jest to iż możemy się
spodziewać cliffhangerów, ale wiemy też że jedna osoba zginie
jeszcze w finałowym odcinku. Kto nią będzie? Czy ta śmierć da do
myślenia naszym bohaterom i momo wszystko zdecydują się oni nie
wyjeżdżać do innych szpitali? Promo pokazuje nam dramatyczne
urywki z odcinka, jednak mimo wszystko nadal nie wiemy kto zginie.
Pozostaje nam czekać....
uwielbiam "Gotowe na wszystko" co roku na urodziny życzę sobie od męża kompletny sezon na DVD :) w tym roku będzie miał okazję kupić mi piąty :) co do zakończenia sezonu nie mam jak wdać się w dyskusję ponieważ jestem dopiero w połowie tego sezonu... :) jeszcze kilka odcinków przede mną :) ale strasznie mi smutno że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńosobiście na razie poluję na 8 sezon na DVD ale jeszcze nie ma;( Ale jak tylko będzie to od razu zakupuję - uwielbiam mieć całą kolekcję książek,filmów czy seriali jeśli skradły me serce;) Naprawdę oglądaj sezon 8, może nie jest jakiś wybitny jak wcześniejsze ale naprawdę na całkiem dobrym poziomie;) I namawiaj męża na komplet DVD;)
OdpowiedzUsuńja tez lubie seriale :P
OdpowiedzUsuńaktualnie jednak lubuję się w tych polskich ;)
pierwsza miłość i szpilki na giewoncie ;P hehe ;))
Pozdróki!!! :*
oj nie przepadam za polskimi, jedynie na dobre i na złe i na wspólnej toleruję;)
Usuńz wszystkich wymienionych przez Ciebie pozycji oglądałam tylko Desperatki, ale utknęłam na trzecim sezonie i tak sobie już od dłuższego czasu obiecuję, że kiedyś nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz nadrobić, bo to naprawde jeden z niewielu seriali które naprawdę intrygują;)
Usuńbardzo ciekawie wszystko opisalas, ja maniaczka seriali nie jestem ale lubie Housa i Suits
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas na nowy post, jestem ciekawa jak Ci sie spodoba moja metamorfoza i nowa sesja :)
Martyna
no to widzę, że oglądamy to samo :) na ostatnim odcinku Gotowych na wszystko płakałam, ale głównie dlatego, że szkoda mi było, że to już koniec... chociaż ja i tak powracam do starych odcinków i mogłabym je oglądać w kółko :) a przy HIMYM to już myślałam, że Ted wreszcie weźmie ślub z Robyn, a tu dupa! :P
OdpowiedzUsuńna DH to nie płakałam że to koniec - to według mnie był torchę słodko pierdzący - liczyłam na jakieś bardziej drama;) Ale ogólnie był ok;) Ale McKlusky skradła cały finałowy odcinek i płakałam jak głupia kiedy umarła;( i kiedy dziewczyny okazały jej taką przyjaźn i się nią opiekowały;)
UsuńE Teda ja nigdy z Robin nie widziałam - ona tylko i wyłącznie do Barneya;)
Mam takie same odczucia co do HIMYM. Wiktoria tylko namieszała, ale cieszę się z Barney'a i Robin. :)
OdpowiedzUsuń