Charlaine Harris to nazwisko znane
bodajże na całym już świecie, a sławę zawdzięcza ekranizacji
serialowej swojej serii „True Blood” , która nie wiem czego bije
rekordy oglądalności.
Autorka, zaczęła swoją kolejną
serię o Aurorze Teagarden. Pierwszą część pt. „ Prawdziwe
Morderstwa” przeczytałam z naprawdę wielkim zaciekawieniem i
nawet mi się spodobała choć oczekiwałam czegoś lepszego (
rezenzja tu ), dlatego też z chęcią w dniu premiery sięgnęłam
po koleją część tejże serii pt „ Kości niezgody”. Zapytacie
się po co, zaczęłam czytać kolejną część skoro pierwsza jakoś
dupsztala mi nie urwała – a no właśnie, ta niepewność kogo Roe
wybierze zmusiła mnie do przeczytania. Oj ta moja ciekawość :D
Aurora Teagarden – ostatecznie
została sama. Arthur ożenił się z inną, Robin wyjechał a jej
matka wyszła ponownie za mąż, za kolegą z klubu Prawdziwych
Morderstw. Jednak los choć trochę uśmiechnął się do Roe. Jane
- koleżanka z klubu, umiera zostawiając jej cały swój spadek –
dom i wszystkie oszczędności. Na dodatek kot wcześniejszej
właścicielki domu wcale nie ma zamiaru się z niego wyprowadzić, a
na ulicy zaczynają się serie dziwnych włamań. Żeby na tym się
skończyło- Roe nie może mieć cały czas szczęścia –
naprzeciwko niej wprowadza się jej były chłopak Arthur ze swoją
ciężarną żoną, a sama bohaterka w odziedziczonym domu odnajduje
ludzką czaszkę, a na dodatek zaczyna randkować z pastorem, który
udzielił ślubu jej mamie.
Fabuła niewymagająca zbytniego
myślenia, dla mnie ta część była dosłownie słaba. Coś się
działo ale tak do końca nie wiadomo co, by nagle ni z piczki ni z
oczka się wyjaśniło. Czegoś mi brakowało. Brakowało mi
napięcia, spójności tego ogniwa łączącego ową zbrodnię z jej
rozwiązaniem. Po prostu coś się działo i nagle się rozwiązało.
Owszem, przyjemnie się czytało jednak skoro pierwsza część nie
urwała mi dupska, ta nawet nie spowodowała wibracji. Ot, kolejne
czytadło na 3 godziny, które zapełniło mi wolną chwilę pomiędzy
pracą a snem. Zdaje mi się że autorka po prostu już się wypaliła
i nie ma pomysłu na swoje nowe książki. Raczej jest to produkcja
masowa niżeli jakościowa. Fala sławy pozwala jej kolejnym słabym
książkom, sprzedawać się same z siebie – niestety nie jest to
pozycja za którą zapłaciłabym pieniądze. Nie są one wygórowane
– ale seriously?! Wolę kupić sobie inną książkę niż „
Kości niezgody”.
Ogólnie, krótko zwięźle i na temat
– lekka, niezobowiązująca lektura na nudne wieczory, tyłka nie
urwie ale znasz lepsze pozycje ;)
Baza Recenzji Syndykatu ZwB
Baza Recenzji Syndykatu ZwB
Ciekawi mnie ta Harris, akurat niedługo wezmę się za 2 z jej powieści, mam nadzieję, że okażą się lepsze niż ta przez Ciebie opisywana.
OdpowiedzUsuńOoo jeszcze nie tknęłam żadnej książki tej pisarki, chociaż ze trzy leżą na półce. Nie ma to jak zaległości. Na pewno tej nie będę kupować (na razie), skoro jest baardzo przeciętna.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania "Prawdziwych Morderstw", jeśli mi się spodoba, to może wówczas sięgnę po kontynuację :)
OdpowiedzUsuń