Mania na Grena trwa nadal. Jego książki
sprzedają się w milionowym nakładzie, na videobloga wchodzi coraz
więcej osób a książki są wychwalane na wszystkie możliwe
sposoby. Czytają je wszyscy, od młodzieży w podstawówce
poczynając na dojrzałych kobietach kończąc. Wtrącę tu też małą
anegdotkę z pracy. Przychodzi zadbana, piękna starsza kobieta na
oko widać, że w wieku 45 lat, podchodzi do mnie i pyta „ ma Pani,
Gwiazd naszych wina?”, potwierdzam i prowadzę do książki. Pani
popatrzyła na mnie i pyta się „ fajna? Zobaczyłam, że mój
osiemnastoletni syn się zaczytuje w jego książkach a wstyd mi go
poprosić żeby mi pożyczył, więc kupię egzemplarze dla siebie”.
To mi wystarczyło. Wypowiedź tej Pani, sprawiła, iż dłużej nie
potrafiłam udawać oporu przed przeczytaniem książek tego Pana.
Kolejne pytane zadane sobie samej było trudniejsze : „ od której
zacząć?”
Ostatecznie zdecydowałam się na
„Gwiazd naszych wina”, bo miałam też w planach wybrać się na
to do kina. Do kina nie dotarłam, za to książkę przeczytałam.
Po przeczytaniu tysiąca recenzji na
temat książki i drugie tyle na temat filmu, przygotowałam się
psychicznie na to, co będzie mnie czkać podczas lektury. Zakupiłam
wielopak chusteczek higienicznych, słoik nutelli i zasiadłam do
lektury.
Hazel to nastolatka cierpiąca na
nowotwór płuc. Jest on już tak zaawansowany, że wszędzie musi
chodzić z butlą tlenu, pieszczotliwie zwaną przez nią Philipem.
Uczy się w domu, nie ma przyjaciół, co niepokoi jej mamę, dlatego
też raz w tygodniu zawozi córkę na kościelne spotkania młodzieży,
które cierpią lub zwalczyły nowotwór. Takie kółko wspierające.
Jednak Hazel robi to tylko i wyłącznie dla swojej mamy, bo dla niej
perspektywa kolejnego spotkania wspierającego jest męcząca i
sprawia, że ma mdłości. Nie lubi tego, wie, co ją czeka, wie, z
jaką chorobą się zmierza i nikt nie musi, co chwilę jej
przypominać, z czym walczy. Na jednym z takich spotkań, poznaje
Augustusa. Chłopaka, który był sportowcem, a pół roku wcześniej
wygrał walkę z nowotworem kości. Oczywiście, choroba nie ustąpiła
tak sama z siebie, chłopak przeszedł amputację nogi by zaradzić
dalszemu rozprzestrzenianiu się nowotworu. Od pierwszej chwili,
zwraca on uwagę Hazel, jego seksowny głos wybudza ją z marazmu, w
jaki zapada podczas spotkań. Ona też nie jest mu obojętna.
Zaczynają się spotykać. Poznają się, dowiadują się o sobie
coraz więcej, jednak Hazel z góry zaznacza mu, żeby się w niej
nie zakochał. Częste spotkania sprawiają, że Hazel i August są
sobie coraz bliżsi. Okazuje się też, że wspólnie zakochali się
w powieści holenderskiego autora, jednak książka kończy się w
dziwnym momencie i młodzi bohaterowie chcą dowiedzieć się jak
potoczą się losy książkowych bohaterów dalej. Nawiązują
mailowy kontakt z autorem, który zaprasza ich do Holandii na
spotkanie. Spotkanie okazuje się jednak jednym wielkim
niepowodzeniem, jednak nie załamuje to młodej pary, bo tam też
August wyznaje Hazel swoją miłość. Pomimo, iż Gus obiecał
Hazel, że się w niej nie zakocha nie potrafił dotrzymać danego
jej słowa. Hazel też nie jest obojętna na jego uczucia. Jak
książka się kończy, nie powiem, trzeba przeczytać i samemu
zobaczyć.
Książka jest napisana naprawdę
bardzo dobrze, mądrze. Ukazuje nam miłość z całkiem innej
strony. Większość książek dla młodzieży pokazuje zwykłą
pierwszą miłość, pełną wzlotów i upadków, ale miłość w
książce Greena, jest inna. Jest ponadczasowa, prawdziwa i inna niż
wszystkie, które miałam przyjemność czytać. Zarówno Hazel jak i
August wiedzą, że w ich życiu każdej chwili może zajść zmiana,
że nowotwór może zakończyć ich życie z dnia na dzień. Zdają
sobie z tego sprawę, aż za dobrze. Dlatego też, Hazel na pierwszym
spotkaniu prosi Gusa by się w niej nie zakochał. Dziewczyna, boi
się, że kiedy to nastąpi, któreś z nich będzie cierpieć. Bo
przecież oni nie są zwykłymi nastolatkami, którzy żyją z dnia
na dzień beztrosko, dla nich każdy dzień to walka o kolejny.
Nastolatkowie wiedzą, że ich zdrowie może stanąć na przeszkodzie
ich miłości, szczęścia. Pomimo wieku, w jakim są główni
bohaterowie, ich miłość jest szczera i dojrzała. Ta miłość
jest po postu piękna, a ten cytat oddaje całe piękno tej książki
„ … był wielką, przeklętą przez gwiazdy miłością mojego
życia”.
- Okay?
- okay.
Uwielbiam ją - uważam, że to najbardziej udana książka pana Greena. Pozostałe są do siebie dość mocno podobne i pomimo, że czyta się je przyjemnie, to są po prostu... prawie identyczne ;)
OdpowiedzUsuńnie czytałam innych, może kiedyś się skuszę :)
UsuńUwielbiam i kocham tę historię <3 Wyłam na filmie jak szalona, książkę musiałam kupić i koniecznie mieć na półce, żeby móc do niej wracać. Coś pięknego i łamiącego serce :)
OdpowiedzUsuńfilmu nie widziałam, ale sądzę że nie płakałabym. Rzadko kiedy płaczę, znajoma mówiła mi że wylała tonę łez na książce. Chusteczki kupiłam, ale ani jednej łzy nie uroniłam.
UsuńUwielbiam tę książkę i uważam, że film był bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, filmu nie oglądałam...troche mnie odrzuca ten cały szum i to, że nagle wszyscy są fanami Greena.
OdpowiedzUsuńKsiazka z pewnością jest wzruszająca i poruszająca, jednak mnie chyba nie całkiem podejdzie :)
zawsze jest przy lepszej książce szum, nie oszukujmy się. Gdyby szumu nie było książka nie była by bestsellerem, przeszłaby bez echa i nikt by o niej nie pamiętał. to jest właśnie fenomen bestsellerów, że zawsze wokół nich jest głośno i wszędzie o nich słychać. Czy każdy jest fanem Greena, nie wiem, ale wątpię żeby jedna książka mogła wpłynąć na bycie fanem lub nie. Mnie osobiście książka się podobała, ale nie nazwałabym siebie fanką Greena. Preferuję innych autorów :)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać. Do tej pory każda książka o chorobie dzieci była mniej niż zadowalająca, ale mam nadzieję, że Green wydaje się inny :-)
OdpowiedzUsuńzdaje mi się że to nie całkowicie o chorobie dziecka. To jest książka o nowotworze, a każdy bez względu na wiek może go mieć. Niezbadane są wyroki boskie. Green po prostu napisał fajną historię o walce z chorobą. Jeśli natomiast interesuje Cię sama choroba nowotworowa, to polecam książkę " Cesarz wszech chorób. Biografia raka".
UsuńIdealna, zdecydowanie najlepsza książka Greena. Nie da się nie płakać...
OdpowiedzUsuń