Anna Kucharska - Całkiem dobra książka o miłości |
Każdy z nas, lubi czasami odstresować
się przy niewymagającej lekturze, przy książce, która sprawi że
przeczytamy ją w jeden wieczór i będziemy się cieszyć z mile
spędzonego wieczoru. Też tak mam. Po przeczytaniu wielu krymianłów,
czasami potrzebuję takiej książki na jeden wieczór. Książki
lekkiej i przyjemnej. Tak w moje ręce wpadła książka Ani
Kucharskiej „ Całkiem dobra książka o miłości”.
Judyta od dziesięciu lat jest z
Tomaszem, po wielu próbach w końcu namówiła go na zaręczyny i
ślub. Elżbieta, pomimo iż niezbyt przepada za przyszłym zięciem
cieszy się szczęściem córki, która po śmierci męża stała się
dla niej najważniejszą osobą. Jednak Elżbieta po wielu latach
samotności poznaje Mateusza, sąsiada z naprzeciwka młodszego o
dwadzieścia lat. Nie jest to przygoda na jedną noc, a prawdziwe
uczucie pomiędzy dojrzałą kobietą a młodszym mężczyzną.
Elżbieta jeszcze nie powiedziała o tym swojej córce. Jest też
Karina, najlepsza przyjaciółka Judyty, która po wieloletnim
związku zostaje zostawiona, i po jednorazowej przygodzie budząc się
na kacu, w łóżku obok siebie zastaje Igora, jej najlepszego
przyjaciela. Niby nic takiego, a jednak, bo Igor jest
homoseksualistą. Nadal niby nic, ot stało się. A jednak, okazuje
się że po tej przygodzie Karina zachodzi w ciążę, a Igor chce
stworzyć rodzinę dziecku prosi Karinę o rękę. Dziewczyna wie, że
to bezsensowne zachowanie, jednak z czasem zaczyna żywić do ojca
swojego dziecka uczucia.
Książka opowiada o miłości.
Dosłownie. Ale nie o byle jakiej miłości, o kilku obliczach
miłości. O miłości dojrzałej kobiety do młodszego mężczyzny,
o miłości dziewczyny do chłopaka, o miłości matki do córki.
Wszystkie bohaterki książki, przeżywają miłość w inny sposób.
Każda miłość jest odczuwana inaczej a jednak jest taka sama.
Od samego początku nie potrafiłam
przekonać się do Judyty, boże jak ja jej postaci nie lubiłam,
miałam jej dosyć. Tego jej fochania się, tego że zawsze wie
lepiej, że chce zniszczyć własnej mamie poczucie szczęścia.
Całym sercem chciałam żeby ją pokarało, i tak też się stało,
ale nie spodziewałam się tylko, że to będzie jeden z
najokrutniejszych sposobów. Po tym wszystkim, przestałam aż tak
strasznie jej nie lubić. Było mi jej szkoda, choć nadal nie
przepadałam za jej postacią. Ale choć troszeczkę zmieniłam
zdanie o niej i zaczęłam ją tolerować.
Karina to postać, bardzo
pozytywna, pomimo problemów jakie ją spotykają, to silna kobieta
bierze sprawy w swoje ręce i idzie do przodu codziennie poznając
swoje możliwości.
Najbardziej ze wszystkich kobiet polubiłam
Elżbietę. To taka cudowna kobieta, która dla córki jest w stanie
zrobić wszystko, ale nie chce jej zranić bo też kocha Mateusza i
też chce być z nim szczęśliwa. Nie ukrywa, że jej mąż był jej
pierwszą prawdziwą miłością, ale ukazuje że nie może to
zakończyć jej życia. Ma prawo ułożyć sobie od nowa życie, z
mężczyzną który ją uszczęśliwia i który sprawia, że znów
jest szczęśliwa.
Książkę wspominam bardzo miło, i
polecam każdej z Was a nawet Wam Panowie, tak tak – bo tam
poznajemy też trzech różnych mężczyzn. Każdy z nich jest inny,
każdy myśli inaczej, od skurczybyka po kochającego mężczyznę o
którym marzy każda kobieta. Książka na wspaniały wieczór z
książką, szkoda tylko że taka krótka, bo chcę więcej!
Tak więc Aniu, kiedy będą dalsze
losy Kariny i Judyty? Bo Elżbieta swoją historią zaspokoiła moją
ciekawość :)
Myślę, że ta książka jest idealna na wakacje :) Chętnie jej poszukam w księgarni :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś skuszę się na nią
OdpowiedzUsuńW sam raz wpasowuje się w aurę wakacyjną, chętnie zajrzę, gdy tylko zdobędę ;) Pozdrawiam i życzę udanego weekendu ;)
OdpowiedzUsuńksiążka na wieczorny wakacyjny wieczór idealna. jeśli tylko masz możliwość zakup bo naprawdę mile spędzisz z nią czas :)
UsuńLubię takie różnice wieku pomiędzy bohaterami, ale książka zupełnie nieodpowiednia dla mnie teraz. Obecnie szukam czegoś innego. :)
OdpowiedzUsuńMilenko, dziękuję pięknie za taką recenzję! :) Dalsze losy będą (chociaż wiesz, że pierwotnie nie miałam tego w planach) ;) Kiedy, nie wiem. Się piszą... ;) Jak się napiszą, to będą :D
OdpowiedzUsuńPozdrówki, Ania :)
Aniu, sama przyjemność recenzować Twoją książkę :) czekam z wielką niecierpliwością na dalsze losy, choć wiem, że w planach ich nie było, to cieszę się że postanowiłaś jednak napisać dalszą część :)
Usuń