wtorek, 1 marca 2016

Poczto! Idź w ...


Jestem osobą nerwową - przyznaję, ale zazwyczaj staram się poskromić swój wybuch i bardzo często mi się to udaje. Ale jest jedno miejsce, które działa na mnie jak czerwona płachta na byka. Miejsce, w którym chociaż nie wiem jakbym się starała, moje nerwy zawsze są wystawione na próbę i nigdy nie wychodzą na zwycięzców.
O jakim miejscu mowa? A o POCZCIE POLSKIEJ.

Czy tylko mnie to miejsce tak strasznie wk***ia? Czy tylko na mojej osiedlowej poczcie pracują takie melepety, że gdy tylko patrzę na te ich mordy to od razu włącza mi się czerwone światło i zapalają się kurwiki w oczach? Nie daję już rady. Bardzo rzadko korzystam z usług mojej osiedlowej poczty, którą dosłownie mam pod blokiem, wychodzę z klatki a zaraz obok poczta. Wolę zebrać paczki i raz w tygodniu, zazwyczaj w poniedziałek albo w piątek, wpakować je do samochodu i pojechać 5 km dalej do Centrum na tamtejszą pocztę. Dlaczego to robię?  Przedstawiam Państwu historię osiedlowej poczty.

Było to 5 lat temu, kiedy zaczęłam często korzystać z usług poczty. Sprzedawałam na allegro, wysyłałam paczki wymiankowe, często nie było też mnie w domu więc paczki były awizowane ( teraz się wycwaniłam i napisałam pismo, że jeśli nie ma mnie w domu, polecone należy zostawiać u sąsiadki obok, która jest w domu 24/7, jest bardzo miła i nie ma mi za złe, że odbiera paczki moje).
Ale za każdym razem, kiedy przekroczyłam próg owej poczty tam zawsze była KOLEJKA! ZAWSZE! Niezależnie od godziny, kolejka była zawsze. Na 5 okienek, zawsze, ale to zawsze niezależnie od godziny, dnia tygodnia, zawsze czynne tylko jedno okienko. Wyobrażacie sobie na osiedlowej poczcie, która obsługuje największe osiedle w mieście, otwarte tylko jedno okienko? Masakra.


Owszem, Pań tam pracujących jest więcej, jedna siedzi przy okienku obok i pije kawę, kiedy ktoś do niej podchodzi, drze ryja jak stare prześcieradło, że ona nie obsługuje. Dwie inne krążą między okienkami i plotkują, kolejna akurat układa coś sobie w gablotce, jakąś ekspozycję robi dodatkowych produktów. Kobieto, kto Ci kufa kupi coś z tej gablotki, skoro w kolejce kończącej się na ulicy słychać tylko wyzwiska, złość i nerwy! Nikt, nawet nie spojrzy na tą gablotkę, bo jak już dojdzie do okienka i zobaczy niezadowoloną twarz kobiety, która go obsługuje i na dodatek zawsze odburkuje chamsko, nigdy nie pomoże i zawsze wie lepiej, to modli się by nie podłożyć na tę pocztę bomby albo nie dać jej po mordzie.

Kolejna rzecz: bardzo przyjemna atmosfera, która tam panuje, sprawia że połowa osób zawraca i wychodzi nie odbierając swoich przesyłek lub robi tak jak ja - jedzie do centrum je nadać.
Pani w okienku zamiast "dzień dobry" wita Cię słowami " czego", kiedy dajesz jej awizo odburkuje Ci " w domu siedzieć się nie chciało", nawet nie podnosząc swojej dupy warczy na Ciebie mówiąc " nie ma przesyłki". I zaczyna się.

- "Pani nawet nie sprawdziła, proszę poszukać musi być, skoro awizo jest"
- " Jak mówię, że nie ma to nie ma"
- "Ale nalegam, proszę sprawdzić"
- "Zamiast siedzieć w domu, to łazi a potem przeszkadza uczciwym ludziom pracować".

Ale zabiera awizo i wklepuje numer do komputera. Pomijam fakt, że zajmuje jej to prawie pół wieku, bo najpierw szuka okularów, potem nie widzi cyferek, potem szuka odpowiednika na klawiaturze, by ostatecznie poinformować " jednak jest". Ale to nie koniec historii. Zamiast podnieść się, to prosi "Krysię" by podeszła. Zawołana koleżanka przychodzi i zaczyna się plotkowanie, które ustaje albo po 10 minutach albo po zwróceniu uwagi przez petenta. Więc koleżanka Krysia idzie szukać, Twojej przesyłki. Robi to tak powoli, wywołując kłótnię, kto znów tak beznadziejnie poukładał, ona niczego tu nie może znaleźć. Jest! Cud! Po staniu przy okienku około 20-30 minut widzisz, jak przesyłka idzie w Twoją stronę i tu też zaczynają się schody. Wyciągasz dowód, chcesz podpisać, ale nie możesz, bo Pani z okienka sprawdza Twój dowód jakby był podrobiony. Pod światło, pod lampę, prosi koleżankę o potwierdzenie autentyczności. Udało się, podpisałeś wychodzisz i modlisz się, by następnym razem listonosz przyszedł jak ktokolwiek będzie w domu.

Inaczej się mają sprawy z nadaniem paczki czy listu. To już jest wyższa szkoła jazdy.

 Oczywiście w kolejce swoje musisz odczekać, bo jedno okienko czynne, Dopychasz się, z kopertą przygotowaną w domu, wypełnionym druczkiem, i mówisz, że prosisz o przesyłkę poleconą. Patrzy na Ciebie jak ciele na malowane wrota i odpowiada, że na poleconą to za duża i trzeba paczką. Mówisz takiej, że nie chcesz paczką, tylko zwykłym listem to się upiera, że wymiar złe, że za dużo waży - no pierdoły, aż głowa pęka. Tłumaczysz takiej babie, że do tylu i tylu kilo możesz w zwykłej kopercie a ona nie - ona wie lepiej i koniec, ona nie przyjmie listu i już, bo ona jest upoważniona do wysyłki paczek.  No kufa, nóż się w kieszeni otwiera. Batalia z taką Panią trwa do 20 minut, aż w końcu łaskawie odburkuje, że wyśle ale na "Pani odpowiedzialność i żeby potem z pismami nie przyłaziła, bo przetłumaczyć se nie da, że to powinno iść paczką". Kochany wredny babsztylu, jeszcze przenigdy nie zaginęła mi przesyłka polecona, i inne poczty nie robią problemów, że chce dwie książki nadać listem.

Kolejną rzeczą, którą usilnie chcą te baby wcisnąć to kurier pocztowy, albo inna jakaś usługa, która jest kilkanaście razy droższa od zwykłej paczki.  Człowiek chce nadać zwykłą paczkę za 11 lub 13 zł w zależności od wagi, a ta oczywiście już w głowie widzi kuriera. Nadaję przesyłkę i wyraźnie mówię - paczka zwykła i daję jej wypełniony kwit, a ta znów zaczyna. Taka waga to tylko kurier w cenie 54 zł, zwykłą paczką nie pójdzie bo się zniszczy. Czy ja Cię kufa prosiłam o kuriera babszytlu przebrzydły?? I przedstawienie się zaczyna, że oni większe paczki tylko kurierem mogą nadawać a nie zwykłą paczką bo jak się zgubi czy zniszczy ble ble ble... No kufa, łeb pęka.

Reasumując wypociny Pań z poczty, u nich nie można wysyłać listów tylko paczki, ale też nie można paczek tylko kuriera. Masło maślane i cyrk na kółkach.

Jednak dzisiaj miarka się już przebrała. Okazało się, że w mojej skrzynce jest awizo - a w domu byłam cały dzień, ze względu na chorobę. Wściekłam się jak jasny gwint, biorę awizo idę na pocztę a tam - kolejka. Oczywiście, sypią się wyzwiska, przekleństwa - a o robią Panie z poczty by rozładować atmosferę? Nie, nie otwierają kolejnego okienka. Chodzą między wkur***ymi klientami i mówią " proszę nie przeklinać, to nieładnie". Przysięgam, że jakby któraś z nich do mnie podeszła, to dostała by tak w ryj, że zbierałaby zęby z podłogi. Szczęście w nieszczęściu, zanim do mnie doszła, Pan stojący kilkanaście ludzi przede mną, tak ją opierniczył, że darowała sobie chodzenie i poszła na zaplecze. Wyczekałam swoje, podchodzę do okienka, daję awizo, otrzymuję paczkę. Pytam się gdzie podpisać, a kobieta mi mówi, że to przesyłka niezarejestrowana więc nie muszę podpisywać. Kopara mi opadła. Pytam się jej, skoro nie jest to polecony, to czego nikt nie wrzucił do skrzynki, ale jej odpowiedź zbiła mnie z tropu. "Bo 29.02 jest raz na 4 lata, a listonosz ma urodziny, więc nie dali mu przesyłek i paczek tylko wypisane awiza, żeby powrzucał do skrzynek. Taki prezent urodzinowy". Kobieta, chyba zobaczyła mój wyraz twarzy i wzrok, więc zamilkła i momentalnie uciekła na zaplecze, zamykając jedyne otwarte okienko, ogłaszając że właśnie zaczęła się przerwa 15 minutowa i ludzie za mną muszą poczekać.

Nie pytajcie się mnie, jakim cudem one tam jeszcze pracują - nie wiem. Tak, skargi były składane przez całe osiedle, ale nic nie zmieniło się, prócz tego że zwolnili kierowniczkę i wymienili listonoszy. Dzięki Bogu, wolę nadal raz w tygodniu wybrać się do Centrum na pocztę, gdzie Panie są miłe i zawsze pomogą :)

P.S.
przepraszam, że przekleństwa, ale musiałam to z siebie zrzucić.

4 komentarze:

  1. szkoda gadac o tej poczcie kolejki i kolejki a do tego i podwyżki

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie natomiast wkurza inna sprawa - podwyżki. Człowiek chce tradycyjnie sobie popisać listy z innymi, ale zdrożało. Przy jednym czy dwóch listach to jeszcze luzik, ale gdy korespondentów jest 10, to aż się zachciewa usiąść na fejsie i płakać za darmo. Wszystkie pieniądze odkładam na tegoroczne wyjazdy, ale czuję że niedługo mama rzuci mi tymi listami w twarz i powie, żebym się sama zaopatrywała w cholerne znaczki. :P
    Mieszkam na wsi, więc kolejek tak często nie ma, ale panie na szczęście są w miarę miłe. O dziwo nawet dla takich nieogarniętych życiowo osób jak ja, co mnie pewnie w mieście zgubi.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tej instytucji chyba nic się nigdy nie zmieni....

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz nie jesteśmy skazani na pocztę, mamy do wyboru innych kurierów i paczkomaty. Opłaty wszędzie są podobne, więc dla ludzi liczy się szybkie dotarcie do celu paczki. Przynajmniej nie straci się tyle cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś i zamierzasz zostawić komentarz, to napisz coś więcej niż tylko: "Chcę" , " przeczytam". Szanujmy się i skoro ja poświęcam czas by napisać więcej niż jedno słowo, również i Ty możesz zbudować jedno pełne zdanie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...