wtorek, 9 lutego 2016

Filmowo: "Dziewczyna z portretu" (2015) reż.T.Hooper


 
Czekałam na tę produkcję długo, oj bardzo długo. W 2012 jak przeczytałam książkę, to byłam pewna – idę na film. Mam jeszcze stare wydanie książki, gdzie z okładki bije zapowiedź o „ Nicole Kidman w roli Lily”. Od 2012 roku, śledziłam doniesienia o postępach w pracy nad filmem. Czytałam o Charlize Theron, która miała dołączyć do obsady aż pewnego dnia wszystko ucichło. Nie było doniesień na temat tego projektu. Puff i zniknęło. „Szkoda” - pomyślałam sobie i zaczęłam żyć dalej. Aż tu nagle, w 2015 roku wielkie poruszenie i projekt wraca do łask. Wybrano obsadę, reżyserów ,producentów nic tylko czekać na efekt. Więc czekałam…
W zeszłym tygodniu obejrzałam film i mam mieszane uczucia… Nie było to kino porywające, smutne – po prostu było.
 
Alicia Vikander i Eddie Redmayne
Główną rolę Einara/Lily otrzymał Eddie Redmayne, zeszłoroczny zdobywca Oscara za pierwszoplanową rolę w filmie „Teoria wszystkiego”, czy zasłużoną czy nie – opinie są różne, ja w nie nie wnikam. Dostał to dostał na kij drążyć temat. W rolę jego żony Grety wcieliła się jak dla mnie zjawiskowa i fenomenalna Alicia Vikander ( Ex machina, Kryptonim U.N.C.L.E), która moim zdaniem skradła cały seans. W role drugoplanowe wcielili się : znany ze "Skyfall" Ben Whishaw oraz Matthias Schoenaerts, który wielu osobom przypomina Władimira Putina i gdzie nie jestem, to każdy to komentuje.
Wczesne lata 30, XIX wieku, i niezwykłe małżeństwo duńskich malarzy – Greta i Einar Wegnerowie, oraz niezwykła historia miłości, którą para przeżyła, albowiem historia jest stworzona na podstawie faktów. Ona – popularna malarka, jednak dopiero jej obrazy erotyczne przyniosły jej chwałę. Na pewnym etapie jej popularności, do obrazów w ubraniach damskich pozował jej mąż, Einar i t właśnie wtedy narodziła się Lily. To właśnie wtedy nadeszła wielka transformacja, w której Einar zrozumiał że jest kobietą w ciele mężczyzny. Właśnie wtedy narodziła się Lily, a Einar zaczął odchodzić w niepamięć, ku rozpaczy Grety.
Największych plusem tej fabuły jest relacja jaka odgrywa się pomiędzy małżonkami. To Greta, nieświadomie obudziła w Einarze długo skrywaną Lily, to ona namówiła męża do pozowania w damskich sukienkach. To co na początku wydawało się niewinną zabawą małżonków, przerodziło się w ogromny kryzys tożsamości Einara oraz postawiło Gretę na wielką próbę. Kobieta stanęła przed dylematem czy walczyć o odzyskanie swojego męża czy stanąć u jego boku w walce o swoją tożsamość.
Na ekranie widzimy przemianę Einara, początkową nieśmiałość która z biegiem czasu przeradza się w walkę o swoje ciało, o swój komfort psychiczny. Poznajemy też opinie lekarzy, którzy w tamtych czasach niezbyt entuzjastycznie podchodzili do „takich przypadków”, traktując je jako chorobę psychiczną. W obecnych czasach, nikt już tak nie postępuje – nauka ewaluowała i w czasach dzisiejszych nie jest to zaskoczeniem.
 
Film bardzo przemyślany, bardzo dostosowany do tamtych czasów. Kostiumy pierwsza klasa, nie wiem czego ale nadal sądzę, że wtedy to była moda – bardzo mi się taki styl podoba. Jednak coś mi w tym filmie nie pasowało. Nie był on zły – był naprawdę bardzo dobry, ukazanie relacji Państwa Einarów – miód malina, postacie drugoplanowe – również świetnie zagrane, dopełniają całości. Problem chyba mam z głównym aktorem – Eddiem Redmayner'em. Lubię go, naprawdę ale jakoś mi nie pasował na Einara – był za damski, ani na Lily – był za męski. Tego czego brakowało w roli męskiej widać było gdy grał Lily, a tego co brakowało w roli damskiej ujawniało się kiedy odgrywał rolę Einara. Nie mówię, że nie potrafi on grać – o nie, to bardzo utalentowany aktor, mający na koncie Oscara, po prostu nie spodobał mi się on w roli Einara\Lily. No cóż…
Natomiast Greta, którą grała Alicia Vikander – to dopiero świetnie zagrana rola. Dziewczyna ma talent, skradała każdą scenę w której się pojawiała. Wspaniale wcielała się w rolę cierpiącej, ale też wspierającej i wyrozumiałej żony.
„Dziewczyna z portretu” imponuje również pod względem realizatorskich poczynając od scenografii, od której nie można oderwać wzroku, co w połączeniu z muzyką Desplata zapewnia nam niezapomniane doznania estetyczne.
Czy pomimo braku zapałania sympatią do głównego aktora polecam? Tak, jak najbardziej polecam. To wspaniały seans, który dostarczy Wam piękne doznania estetyczne oraz piękną historię miłości, o którą w Naszych czasach ciężko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już tu jesteś i zamierzasz zostawić komentarz, to napisz coś więcej niż tylko: "Chcę" , " przeczytam". Szanujmy się i skoro ja poświęcam czas by napisać więcej niż jedno słowo, również i Ty możesz zbudować jedno pełne zdanie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...