poniedziałek, 18 listopada 2013

Libba Bray - " MISSja Survival"


Chciałam ostatnio się oderwać przy jakiejś niewymagającej lekturze. Po prostu miała ona sprawić, że zapomnę o swoich problemach, zrelaksuję się i może pod nosem się uśmiechnę. Długo szukałam książki idealnej na moje odprężenie – wymyśliłam w końcu, że przecież niewymagającą lekturą jest książka młodzieżowa. Wtargnęłam w dział młodzieżówki i rozpoczęłam swoje poszukiwania. Po okołu 20 minutach, znalazłam swoją zdobycz i zadowolona udałam się do domu, oddać się przyjemności czytania.

50 dziewcząt – 50 Stanów Ameryki – tylko 1 Zwyciężczyni Miss Nastoletnich Marzeń, ale zanim do tego dojdzie zdarza się 1 Katastrofa Lotnicza.
Z 50 uczestniczek lista skraca do może 15 ( już nawet nie pamiętam), wszystkie biedne młode dziewczyny a może Misski są uziemione na bezludnej ( jak sądzą) wyspie. Bez jedzenia, bez picia, bez ubrań, bez kosmetyków! ( no, tragedia)
Zaczyna się ich być albo nie być – muszą same sobie radzić. Wśród dziewcząt jest wiele osobowości – ukryta dziennikarka, kryminalistka na programie resocjalizacyjnym, głuchoniema pseudo lesbijka a także dziewczyna będąca wcześniej idolem, do którego wzdychały wszystkie nastolatki. Każda z nich ma inny charakter, co powoduje że mamy mieszankę wybuchową i powinno być śmiesznie – niestety, może byłoby to dla mnie śmieszne gdybym miałam 15 lat mniej. Na chwilę obecną jestem starą dupą, która nie lubi takich płaskich opowiadań i tekstów jakie prezentowały główne bohaterki książki Libby Bray pt „MISSja Survival”.

Naprawdę, dawno tak nie wymęczyłam książki jak tej. Czytałam, bo tylko ją ze sobą zabrałam na te kilka dni wolnego. Książka miała być ironiczna i śmieszna, niestety może dla młodzieży ona taka jest, bo tak naprawdę dzisiejsza młodzież nie ma zbyt dużych wymagań ( bez urazy ), ale dla osoby dorosłej i dojrzałej, książka jest infantylna i obnaża całą głupotę dzisiejszej młodzieży ( znów bez urazy ). Może nie każda nastolatka, jest głupiutka i płytka, ale w większości dzisiejszym nastolatkom dużo brakuje. Ich rozmowy są bardzo głupiutkie, a problemy wręcz śmieszne. Tylko, one nie potrafią zrozumieć dlaczego nikt ich problemów nie potrafi zrozumieć. Sorry Kochaniutka, ale to że mama nie dała Ci 500 zł na nową kurtkę to nie jest prawdziwy problem. Porozmawiamy za kilka lat jak sama będziesz na siebie zarabiać, i za 1300 zł będziesz musiała utrzymać rodzinę a córka poprosi Cię o 500 zł na ową kurteczkę.

Jedyny plus tej książki, to bardzo płynne przejścia narratorskie i wstawki, które to zwiastowały.
Na plus zaliczam też postacie Piratów, którzy przypływając na wyspę zrobili trochę zamieszania i wprowadzili ciekawy wątek do nudnej już książki.

Osobiście książkę oceniam bardzo słabiutko, ale to zapewne ze względu na mój wiek – więc dla osób 20 +, nie polecam tej książki, nie chcę żebyście się męczyły tak jak ja, natomiast nastolatkom 11 – 15 mogę książkę polecić, bo nie jest to wymagająca lektura i nie spowoduje że szare komórki się przepalą od myślenia ( once again sorry).


wtorek, 5 listopada 2013

PRZEDPREMIEROWO - Sylvia Day " Rozkosze nocy"

Nie będę ukrywać, wielką fanką erotyków nie jestem.

Czytam, ale co mi pozostało, jak nasz rynek wydawniczy co chwila wyrzuca z siebie nową dawkę erotyków, a że nie gardzę książką, tak więc i ten odłam literatury trafia w moje ręce. Nie powiem, nie jestem jakąś mega przeciwniczką erotyków, ale fanką Grey'a też nie jestem. Przeczytałam, bo było o tym głośno, zdanie swoje wyrobiłam, a baba jak to baba ma swoją ciekawość więc pochłonęłam od razu wszystkie 3 części. Wśród erotyków, zaraz po Grey'u szczególnie sławny stał się Pan Cross, autorstwa Sylvii Day. Nie ukrywam, ta seria bardzie mnie wchłonęła, może dlatego, że autorka jakoś ciekawiej podeszła do tego tematu, nie wiem dokładnie o co chodzi, ale wiem jedno – postanowiłam bardziej zagłębić się z literaturą Pani Day. I w idealnym momencie przyszedł do mnie mail, z propozycją przedpremierowej recenzji książki tejże autorki. Oczywiście, że się zgodziłam, większość jej książek przeczytałam, a tu taka niespodzianka - ma być kolejna i jako jedna z niewielu mogę przeczytać ją przed premierą. Książeczka doszła do mnie w czwartek, więc od razu zasiadłam do lektury. Cóż mogę powiedzieć? Ale to zaraz....


Nie każdy może kojarzy taką autorkę jak Sylvia Day. 
Sylvia Day

Sylvia Day jest amerykańską pisarką japońskiego pochodzenia. Jej książki zostały przetłumaczone na prawie czterdzieści języków i sprzedają się na całym świecie w milionowych nakładach. Polskim czytelnikom znana jest z bestselerowej „Trylogii Crossa”. Jej powieści były nagradzane między innymi przez portal Amazon i RT Book Reviews. Fox News nazywa ją odnoszącą największe sukcesy na świecie autorką romansów. Nic dziwnego, jej książki sprzedają się jak świeże bułeczki i bardzo szybko wskakują na wysokie miejsca list bestsellerów.

Lyssa Bates, główna bohaterka książki, to cierpiąca z powodu bezsenności piękna lekarka. Pewnej nocy, we śnie przychodzi do niej Aidan Cross, nieśmiertelny wojownik pochodzący ze świata snów, który chroni ludzi przed koszmarami. Lyssa nigdy wcześniej nie doświadczyła ekstazy takiej, jaką przynosi jej mężczyzna o głębokich niebieskich oczach, w których tkwi obietnica kuszącej bliskości i sensualnych doznań. Ten nieznajomy kochanek, początkowo tylko fenomen jej nocnych fantazji, materializuje się na progu drzwi Lyssy. Bohaterowie zakochują się w sobie, jednak na przeszkodzie ich związku staje rządząca światem starszyzna. Według znaków z prastarej legendy Lyssa to klucz, który ma doprowadzić do zagłady. Aidan, nie mogąc uwierzyć, że jego ukochana miałaby być przyczyną jakiegokolwiek zła, przenosi się na Ziemię. Będzie musiał jej bronić przed wojownikami z zaświatów. Czy uda mu się uratować ukochaną by mogli wspólnie pozostać razem wśród śmiertelników?

Nie powiem, nie spodziewałam się nigdy połączenia fantastyki oraz erotyku, ale ten misz masz sprawił że książkę przeczytałam w jeden wieczór i jestem cholernie zaciekawiona jak dalej potoczą się losy tejże pary, oraz co ukrywa Starszyzna.
Bardzo podobały mi się postacie opisane przez Panią Day. Aidan – przystojny mężczyzna, który w mojej głowie wzrósł do rangi Boga Seksu, decydujący się na radykalne zmiany dla ukochanej kobiety, która może go nie pamiętać – cud, miód, malina!
Lyssa – muszę przyznać, że to chyba pierwsza damska postać erotyczna, która mnie nie drażniła. Nie mam nic do zarzucenia! Polubiłam ją, naprawdę, ma coś takiego w sobie że nie sposób jej nie lubić.
Połączenie tych osób, sprawiło że książkę czytało się przyjemnie i bardzo szybko, nie było nic, co mogłoby nas męczyć czy denerwować, wszystko dopięte na ostatni guzik.
Miałam tę przyjemność czytać egzemplarz recenzencki, więc miałam kilka literówek i błędów, ale na to przymykam oko, bo wiem że w oficjalnej wersji one znikną i sprawią że Kochane Czytelniczki, będziecie z wielką radością oddawać się tej lekturze, tak jak i ja to poczyniłam i same będziecie ciekawe jak dalej potoczą się losy tejże pary.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Joanny reprezentującej wydawnictwo AKURAT! Dziękuję bardzo!

niedziela, 22 września 2013

"Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy" Janet Evanowich

Jak byłam mała, chciałam być księżniczką. Potem moje pomysły ewaluowały i chciałam zostać piosenkarką, aktorką lekarzem. Niestety z tych planów nic nie wyszło i wylądowałam na studiach politologicznych by ostatecznie spełniać się w swojej pracy jako księgarz. Kochałam książki od zawsze i moja praca jest dla mnie idealną pracą.


Również Stephanie Plum, jako młoda dziewczyna chciała zostać księżniczką, niestety i jej się nie udało. Wychowana w Grajdole, po rozwodzie, straciła pracę i dziwnym trafem zalazła bezpieczną posadkę u swojego kuzyna Vinniego – poręczyciela. Tak Stephanie Plum jest łowcą nagród. Jej zadaniem jest ściganie i dostarczanie osób, za które Vinnie poręczył w sądzie, a oni się na rozprawie nie stawili. Od wykonanego zadania ma 10% zastawionego czeku.
Tak właśnie poznajemy Stephanie w pierwszym tomie pt. „Jak upolować faceta” autorstwa Janet Evanovich.

Stephanie w sumie przez przypadek zostaje łowcą nagród. Straciła pracę w branży bieliźniarskiej, ma długi, pustkę w lodówce i lada chwila komornik zgłosi się po jej samochód. Posila się u rodziców i tam również dowiaduje się od babci Mazurowej, że jej kuzyn Vinnie może dać jej pracę.
Stephanie zgłasza się do swojego kuzyna i szantażem zdobywa pracę łowcy nagród. Jej pierwszym zbiegiem jest Joe Morelli. Niby, nic specjalnego jednak Joe to facet, w którym Stephanie zakochała się w liceum i oddała mu swoje dziewictwo na podłodze w cukierni. Dziwnym trafem, potrąciła go też samochodem, ale to nic, bo Joe jest wart 10 kawałków, a Stephanie pieniądze teraz są bardzo potrzebne.

Stephanie bardzo chce schwytać Joego, a właściwie kasę za niego, jest tylko jeden mały problem – nie zna się na łapaniu zbiegów. Do akcji wkraca jeden z najlepszych łowców nagród Ranger. Przystojny Kubańczyk, który wprowadza naszą Śliweczkę w świat łapania zbiegów.
Oczywiście Śliweczka nie była by sobą gdyby nie wpadła w kłopoty, a mianowicie szukając Joego poznaje Lulę, prostytutkę, która za kubek skrzydełek wyśpiewa wszystko oraz damskiego boksera Ramireza, który dziwnym trafem postanowił upolować naszą Stephanie.


Książkę czyta się szybko i łatwo. Napisana jest bardzo fajnym językiem ,zrozumiałym dla każdego a humor wylewa się od pierwszej kartki, co powoduje że non-stop wybuchałam niekontrolowanym śmiechem. Czytałam gdzie się dało, na ławce w parku, w autobusie i zapewniam Was – ludzie się na mnie dziwnie patrzyli kiedy śmiałam się jak głupia. Polecam Wam tę książkę jak najbardziej, jeśli chcecie w dobrym towarzystwie rozerwać się wieczorem i odpocząć.

Książkę możecie zakupić w sieci MATRAS lub na stronie internetowej : www.matras.pl

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

" Pod kontrolą" - Charlotte Stein


Przeczytałam. Przeczytałam i jestem po lekturze. Przeczytałam i jestem zniesmaczona. Przeczytałam i to były najgorsze godziny z książką. Przeczytałam, sama nie wiem czego zmusiłam się do całości. Przeczytałam i wiem jedno – nie czytajcie tego na Boga!

„Pod kontrolą” autorstwa Charlotte Stein, zapowiadała się ciekawie – z okładki, z opisu. Szkoda, tylko że to pozory były. Prawdę mówiąc, nigdy bym tej książki nie przeczytała, gdybym nie dowiedziała się że jej fabuła rozgrywa się w kręgach księgarnianych i jest o kierowniczce księgarni. Nie powiem, zainteresowało mnie to, mało książek jest o księgarzach a z racji swojej wykonywanej pracy jeszcze bardziej chciałam ją przeczytać.
Stało się, znalazła się u mnie w domu, a ja zasiadłam do lektury. Pierwsza strona – ocho, zaczyna się – ostry seks, zamiast rozmowy kwalifikacyjnej, podglądacz, oczywiście masa orgazmów – myślę sobie, zaczęła z grubej rury, ale nie zniechęciło mnie. Przeczytałam tyle erotyków, że ten raczej mnie nie zgorszy. Ale im bardziej brnęłam w tę dziwną historię, tym bardziej zastanawiałam się co ja czytam. Bo książka nie miała ani ładu, ani składu.
Główna bohaterka – kierowniczka ( bardziej nazwałabym ją właścicielką) księgarni, postanawia zatrudnić księgarza do pomocy. I historia się zaczyna. Z jednym kandydatem, już na wymienionej pierwszej stronie uprawia „ dziki seks”, natomiast pod sam koniec zauważa, że jest podglądana. To by było na tyle, ale nie – nagle w drugim rozdziale dowiadujemy się że został zatrudniony Gabriel – skąd on się pojawił to nic nie wiemy, bo przecież pisarka skupiła się na opisie seksu z pierwszym kandydatem Andym, którego nasza Maddie ( kierowniczka) nie zatrudnia. W każdym razie, dowiadujemy się jaki to seksowny Gabriel nie jest, co on w niej nie wywołuje i co robi byle tylko zwrócił na nią uwagę. Oczywiście – nic z tego, dlatego też swoje nieudane starania próbuje odreagować nocą z Andym. Brawo – fabuła rodem ze strony redtube – nie żebym oglądała, ale nie raz słyszałam. Dobra, może dalej coś będzie się działo – a gdzie tam, dalej okazuje się że nasza Pani kierowniczka – jednak uwiodła swojego pracownika i do tego nakazuje mu ze sobą się przespać. Ale żeby było ciekawiej, chłopaczyna jest potulny jak mały misio – wykonuje wszystko bez mrugnięcia okiem. Tego już było za wiele, nawet jak dla mnie.
Nie chodzi tu o sam seks, czy o uległość – ale po prostu wykreowane postacie stały się nie do zniesienia. Ona, taka niby wielka Pani, która kontroluje Gabriela i nakazuje mu co ma robić, a sama przy Andym jest uległa nie potrafi się przeciwstawić. Natomiast Gabriel – no, taka sierota że się w głowie nie mieści. Chyba po drodze gdzieś „ kohones” zgubił. O Andym, to może pisać nie będę, bo jakbym znała taką osobę to chyba bym jej łomot spuściła.
Niby książka opowiadająca o pracy w księgarni, zapowiada się kulturalna – ale prawda jest taka że książka, nadaje się tylko do spuszczenia w szambie, a jej kartkami można co najwyżej ognisko rozpalić. Gniot, nad gniotami! Wiem, że ciężko to sobie wyobrazić, ale niestety. Każdy z Was ma taką książkę, której przeczytanie wiązało się z licznymi katorgami i było nie do zniesienia – uwierzcie mi, każda nawet najgorsza według Was książka jest lepsza niż erotyk autorstwa Charlotte Stein.

Dno i pięć metrów mułu – tak to opiszę w bardzo wielkim skrócie. Niesmaczna, nic nie wnosząca do życia, zmarnowane chwile podczas czytania tej książki. Po jej zakończeniu musiałam zrobić sobie przerwę od czytania, bo bałam się, że nie potrafią już nic normalnego wydać.

Więc, jeśli na twojej półce jest ta książka, albo masz zamiar ją kupić – STOP! Nie rób tego!
Kup sobie lub dziecku loda, spożytkuj te pieniążki inaczej, bo naprawdę szkoda jej kupować. Wyrzucanie pieniędzy w błoto! Tragedia!


poniedziałek, 3 czerwca 2013

"Dziewięć żyć Chloe King. Upadła" - Liz Braswell



Ostatnimi czasy na rynek wydawniczy, coraz częściej wskakują już książki które doczekały się swojej ekranizacji filmowej czy serialowej. Nie ukrywam, wtedy chętniej po taką książkę sięgam – czy to młodzieżówka fantastyka czy kryminał. Pi prostu chcę sobie porównać bohaterów z mojej wyobraźni do wizji reżysera. Chętniej też oglądam film czy serial, jeśli takowy posiada książkę. Film zawsze w całości – z serialami to różnie bywa, bo mogę go sobie odpuścić po kilku odcinkach ba! Nawet po pierwszym, bo i to mi się zdarzyło.
Kiedy wpadła mi w ręce książka autorstwa Liz Braswell pt „ Dziewięć żyć Chloe King. Upadła”, pomimo iż nie lubię literatury młodzieżowej, chętnie po nią sięgnęłam gdyż obejrzałam kiedyś cały sezon tego serialu. Serial zakończył się po niepełnym pierwszym sezonie, a moja ciekawość była niezaspokojona więc ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się iż będzie przetłumaczona książka.

W erze wampirów czy wilkołaków powoli Superman czy Batman odchodzą już w zapomnienie. Spiderman czy Kobieta Kot – to już ogólnie nie do pomyślenia. A jednak, każdy z nas o tym słyszał, każdy z nas kiedyś będąc jeszcze małym dzieckiem miał jakiegoś swojego ukochanego „ super hero” ;) Tak, ja też miałam – była nią Kobieta Kot :) Pewnie dlatego że miała w sobie słówko „ kot” a ja bardzo ale to bardzo uwielbiam te zwierzaki ;) W każdym razie jestem kociarą i z przyjemnością zagłębiłam się w lekturę Pani Braswell, która postanowiła nie iść śladami popularnego trendu i pisać o wampirach wilkołakach czy zombie, po prostu w swojej książce przypomniała nam o istnieniu takiej osoby jak Catwoman:)

Chloe King to normalna nastolatka, która w dniu swoich szesnastych urodzin umiera spadając z wysokiego wieżowca ( czy wieży już nawet nie pamiętam) i o dziwo, nic się jej nie dzieje. Dziewczyna po kilku sekundach się budzi i jedyne co ma po tym upadku to kilka zadrapań i siniaków. Dziwne nie? Do tego okazuje się że ma nowe nadprzyrodzone moce. W nocy widzi lepiej, potrafi skakać jak kot a do tego na nadprzyrodzoną siłę i potrafi walczyć. Dziwnym trafem również, chłopak którego poznała na dyskotece, umiera po pocałunku z nią. Paranoja jednym słowem. Chloe nie wie co się dzieje. Do tego, nagle wzbudza zainteresowanie jednego z najsławniejszych chłopaków w szkole, Aleka – z pochodzenia Rosjanina.

Przyznam się szczerze, że książka mnie zaskoczyła pozytywnie. Nie jest to kolejna wampiryczna historia, autorka postanowiła przedstawić nam całkiem inną historię. Początkowy prolog wywołał u mnie ciarki, by potem mogłabym się skupić na płynnej fabule, która z kartki na kartkę przedstawia nam historię życia Chloe. Pierwsza część do samego końca nie zdradza nam kim tak naprawdę jest młoda bohaterka, dopiero na kliku ostatnich kartkach dostajemy kilka szczątkowych informacji o jej pochodzeniu i o tym kim jest. Sprawia to, iż kończąc pierwszy tom chcemy od razu przejść do kolejnego, ale niestety nie jest nam to dane. Kolejny tom jest dopiero w przygotowaniu a ja już nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie. Nie mogę się doczekać, bo oglądałam serial i serial nie doczekał się swojej kontynuacji i zakończył się jedną wielką niewiadomą, a ja tak w niego się wciągnęłam, więc kontynuacja książkowa jest dla mnie jedynym rozwiązaniem i poznaniem dalszej części historii naszej Chloe.

Przyznam się również, że dawno nie spotkałam się z tak irytującą główną bohaterką która zarazem podbiła moje serce. Mało jest takich bohaterek, które drażnią a jednocześnie wzbudzają w nas wielką sympatię. Chloe taka była, notorycznie sama ładowała się w kłopoty, ale to bardziej spowodowane było chyba tym, iż chciała poznać kim jest i co potrafi. A może ja tak tylko to sobie tłumaczę? W każdym razie bardzo polubiłam tytułową bohaterkę jak i Aleka, natomiast Brian nie zdobył mej sympatii. Co jest przeciwieństwem moich uczuć odnośnie do serialu. W serialu, Chloe tak mnie irytowała i nie zdobyła mojej sympatii. Alek od samego początku stał się moim serialowym ulubieńcem natomiast Brian był mi obojętny choć momentami zaczynał drażnić. Naprawdę, polecam Wam zarówno serial jak i książkę, byście sami mogli porównać kreacje głównych bohaterów w książce jak i w serialu. Sami zrozumiecie o co mi chodzi.

Kończąc ową prezentację, gorąco zachęcam Was do zakupu lub wypożyczenia książki oraz do obejrzenia serialu. Jeśli się nie spodoba serial, to może a nóż widelec książka bardziej przypadnie Wam do gustu.

Książkę oceniam na mocne 4 punkty i z niecierpliwością czekam na kontynuację.


P.S
Po prawicy pojawiła się opcja śledzenia mnie poprzez opcję bloglovin oraz możecie dodać mnie do swoich kręgów w Google+ :) Nie wiem na ile prawdy jest w plotkach które krążą, ale przezorny zawsze ubezpieczony ;)


niedziela, 12 maja 2013

„Wybrani” - C.J Dougherty


" (…) To twoja piechota. Ma najmniejsze możliwości poruszania i jest najsłabsza, ale ponieważ piony gotowe są poświęcić życie dla lepszych od siebie, bez nich nie wygrasz. (...) Król. Prawie zawsze jest słabszy, niż mogłoby się zdawać. Wszyscy go chronią, ale on właściwie nigdy nikomu nie pomaga, bo gdyby to zrobił, mógłby zginąć. (...) Królowa. Jest absolutnie podła. Ale jeśli chcesz wygrać, musisz z nią współpracować (…)


Nie przepadam za książkami młodzieżowymi choćby nie wiem jak genialne okładki miały czy polecano by je na każdym kroku. Nie lubię i już. Więc co mnie skłoniło że przeczytałam „Wybranych”? Przecież to młodzieżówka, do tego na okładce jak byk poleca ją Ewelina Lisowska - której, notabene też nie lubię. Właśnie się nad tym zastanawiam i nie wiem. Do dziś nie wiem co mnie skłoniło, iż ostatecznie sięgnęłam po tę książkę. Może okładka, która zerkała na mnie w pracy ze stołu z nowościami, a może to że za każdym razem wchodzący klient pytał o nią. A może to wydawnictwo tak na mnie zadziałało? Bardzo lubię książki wydawane przez Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, ale to nadal nie zmienia faktu że sięgnęłam po książkę, do której zarzekałam się że tego nie zrobię.
Ostatecznie nie wiedzieć jakim sposobem sięgnęłam po nią i przepadłam. Dosłownie.
Przeczytałam ją w kilka godzin i czuję niedosyt – chcę wiedzieć co będzie dalej!

sobota, 4 maja 2013

" Szkoła Żon" - Magdalena Witkiewicz


Właśnie wróciłam do rzeczywistego świata. Tak, można tak powiedzieć bo ostatnie godziny spędziłam w magicznym świecie Zmysłowej „Szkoły Żon”, autorstwa Magdaleny Witkiewicz.
Ja się pytam?! Gdzie takowa szkoła jest? Halo? Kto mi powie? Biorę kredyt i jadę!!

Na tę pozycję nie wyczekiwałam jakoś szczególnie, wiedziałam iż będzie kolejna książka z serii z Tulipanem, którą rozpoczęła „Mistrz” - owsko Kasia Michalak, ale jakoś tak książka nie spowodowała, iż w dniu premiery miałam już ją w domu. Książka miała swoją premierę, a ja, ją po prostu ominęłam i żałuje! Żałuję że nie przeczytałam jej wcześniej, bo to były naprawdę mile spędzone godziny z dziewczynami ze Szkoły.

Julia, kobieta po trzydziestce i świeżo po rozwodzie. Niecałe 6 godzin po nim świętuje swoją wolność z koleżankami w barze, gdzie wygrywa w konkursie pobyt w ekskluzywnym SPA. Dziwnym trafem poznaje też przystojnego mężczyznę, którego jednym słowem „ olewa”.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

" Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki" - M. Raczkowski, M. Żakowska



Marek Raczkowski to jeden z moich ulubionych rysowników satyryków w Polsce, no zaliczyć też do nich możemy Andrzeja Mleczko. Jednak Pan Raczkowski zawsze swoimi rysunkami kupował mnie od razu. W 1993 roku był stałym rysownikiem gazety „Polityka” na chwilę obecną przeszedł i pozostał w gazecie „ Przekrój” i swoimi rysunkami zabawia czytelników tejże gazety.
Marek Raczkowski jest osobą szczerą co czasami ściąga na niego więcej kłopotów, niż może sobie wyobrazić – jednak nie przeszkadza mu to w dalszym naśmiewaniu się czy ukazywaniu brutalnej prawdy jaka nas otacza. Nie jeden, jedna z nas chciała by móc mieć takie samo podejście czy zdanie co Pan Raczkowski – ale w Polsce jak wiadomo nie można tego zrobić bo przecież „ co powiedzą inni” „ uznają mnie za wariata”. Osobiście z charakteru jestem bardzo podobna do Marka Raczkowskiego, bo tak jak on mówię wszystko to co siedzi mi na sercu bez owijania w bawełnę. Choć dla niektórych zdanie to jest szokujące, ale jest ono moje i nie będę go ukrywać.

piątek, 22 marca 2013

100 książek według BBC, które należy w życiu przeczytać

Ostatnio buszując po internecie, natknęłam się na listę 100 tytułów według BBC, które w swoim życiu trzeba przeczytać. Nie wiem czy jest to lista na 2013 rok czy te listy się zmieniają ( zdaje mi się że tak, bo w tamtym roku widziałam też taką ale wiele innych tytułów na niej było ), w każdym razie przeczytałam tę listę i zamarłam. Dlaczego? Już mówię – bo okazuje się że prawie około 80% tej listy już dawno mam za sobą, nie wiedząc iż te książki się na niej znajdują. Czyli wychodzi na to, że albo jestem jakiś 'super mega gigantem książkowym' albo po prostu miałam szczęście, że nowa lista tak została zmodyfikowana.
Jestem pewna, że każdy z Was już tę listę zna, ale i tak ją opublikuje i do tego jeszcze zaznaczę z którymi miałam przyjemność się już zapoznać ;)

wtorek, 19 marca 2013

"Dotyk Crossa" - Sylvia Day



I tym razem recenzja erotyku – pewnie sobie myślicie, że jakaś dziwna jestem same erotyki recenzuję. Jakaś niewyżyta ta Malcziki – większość z Was sobie myśli – nie, nic z tych rzeczy Kochani :) Nie moja wina, że większość nowości jaka nas ostatnio zalała to erotyki – ale książka to książka, dla mnie trzeba przeczytać – czy erotyk czy powieść historyczna zawsze chętnie do niej sięgnę i przeczytam, właśnie po to by samej wyrobić sobie o niej zdanie.
Bo cóż da nam lepszy osąd o książce czy czymkolwiek innym , jak nie osobiste zapoznanie się z daną rzeczą?
Wiem, że większość z Was już zrecenzowała drugą część tejże trylogii – ja też to zrobię bo jestem po lekturze – ale na razie skupię się na części pierwszej. A mianowicie o książce „ Dotyk Crossa” autorstwa Sylvii Day.

Nie będę owijać w bawełnę, że z niechęcią sięgnęłam po tę książkę. Jakoś trylogia Grey'a w zupełności mi starczała i dawała obraz tego o czym mogą być kolejne bestsellerowe erotyki. Ale skusiłam się. Skusiła mnie okładka. Ta aksamitna okładka i obcasik na niej, a także sam kolor pierwszej części – fioletowy. Jest jednym z moich ulubionych kolorów obok niebieskiego i zielonego i jak to powiedział mój kolega z pracy – pasuje do naszych koszulek :D
Skusiłam się – i nic na to nie poradzę ;) Wieczorem po całym dniu pracy, zasiadłam w swój czytelniczy fotel z kubkiem czekolady i przepadłam. Czytałam i czytałam aż nie wiem kiedy okazało się iż to koniec tej książki. Kartki przepływały przez moje palce a ja spragniona byłam wiedzieć więcej o tej „popapranej” parze.

sobota, 16 marca 2013

" Mistrz" - Katarzyna Michalak



Kasię Michalak zna chyba już każdy – jeśli nie, to wstydźcie się i szybko do nadrabiania zaległości ;)

To topowa polska autorka, która zachwyciła miliony czytelniczek swoją serią owocową, czy z kokardką. Bo któż nie słyszał o powieści obyczajowej „ Sklepik z niespodzianką” ?.
Tym razem Pani Kasia zaserwowała nam powieść erotyczną – początkowo bałam się, bo prawdę mówiąc wymiotuję już wszelkimi erotykami, jednak ostatecznie moja wielka sympatia do autorki wygrała i sięgnęłam po „Mistrza”. Nie żałuję wcale! To najwspanialsze 3 godziny jakie spędziłam z książką! Nie wiem kiedy ona się skończyła a z moich oczów płynęły łzy.

Dwie kobiety, tak od siebie odmienne. Angelika – wyuzdana, seksowna pewna swej urody i tego jak działa na mężczyzn i jej przeciwieństwo Sonia – młoda, niepewna siebie dziewczyna, niedoświadczona. Dwóch mężczyzn, ba mogłabym rzecz że troje, z czego dwóch to bracia i półświatek przestępczy.

Młoda Sonia znalazła się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiedniej porze. Na jej oczach handlarz popełnia samobójstwo, a ona zostaje zabrana jako zakładniczka, gdyż stwierdzono że może mieć coś z tym wspólnego. Okazuje się iż „ boss” to przystojny mężczyzna, który zaczyna podobać się naszej bohaterce, ale nie będzie wcale tak łatwo bo do willi na Cyprze przyjeżdża Angelika, która dostaje za zadanie uwieść Raula. Jest też Paweł, najlepszy przyjaciel Raula, który dostaje za zadanie uwieść Sonię. Dla niego nie byłoby to nic trudnego bo Paweł zalicza się do przystojnych mężczyzn i Sonia również mu się podoba, jednak mężczyzna wie iż nie może dorównać Raulowi, w którym to podkochuje się Sonia.

Początkowo, książka nie wywarła na mnie większego wrażenia, może dlatego iż z początku autorka nakreśliła nam postać Angeliki, za którą to zbytnio nie przepadałam, co nie spowodowało iż zrobiło mi się jej żal pod koniec. Jednak później akcja nabrała tempa,a ja nie potrafiłam oderwać się od książki i zachłannie przewracałam kolejne kartki nie mogąc doczekać się zakończenia. Przyznam się bez bicia, że od początku byłam team Paweł – nie mówię że Raul nie został fajnie nakreślony – po prostu, Paweł to facet który spodobał mi się od razu, polubiłam go od razu. Jego sposób bycia, delikatność i to jak miły i opiekuńczy się okazał. Zdobył tym moje serce i cały czas kibicowałam mu w jego podbojach do Sonii ;) Raul, jakoś mniej mnie uwiódł – po prostu nie mój typ – nie chodzi tu, że został nakreślony jako „ bad boy” po prostu, coś mi w nim nie pasowało. I zostało tak do samego końca, choć okazał się miłym i oddanym mężczyzną jednak dla mnie Paweł „ bił go na głowę”.

Katarzyna Michalak 
Książka napisana bardzo prostym językiem, co powoduje że szybko się czyta i nie zastanawiamy się długo nad tym co przeczytaliśmy, intryga w niej zawarta do końca trzyma w napięciu i trochę nas jej finał zaskakuje. Osobiście, płakałam jak głupia, serce mi krwawiło a ból jaki mi towarzyszył gdy czytałam o Pawle spowodował że chciałam go wziąć w swoje ramiona i przytulić, pocieszyć. Bardzo rzadko zdarza się mi iż, czytając książkę płaczę – ale przy „ Mistrzu” to wręcz jest niemożliwe by powstrzymać łzy.
„Mistrza” dopisano do działu „ erotyk” - czy ja wiem? Mogłabym polemizować. Powiedziałabym że to dobry kryminał, sensacja z elementami erotyki, ale to tylko moje zdanie.

„Mistrza” Kasi Michalak – polecam każdej z Was! Uwierzcie mi – nie zawiedziecie się! Uśmiech i łzy gwarantowane, i pewne jest też to że to będą najprzyjemniejsze godziny jakie spędzicie z książką!

piątek, 8 marca 2013

"Fantazje w trójkącie" - Opal Carew



Powieści erotyczne szturmem wkroczyły na salony. Nadeszły czasu autorów, którzy seksu się nie boją. Piszą ostro, perwersyjnie i co najważniejsze niecenzuralnie okupują listy bestsellerów i wszystkie rankingi.
Nigdy wcześniej powieści erotyczne nie były tak jawnie pożądane. Zyskały sobie wielu zagorzałych fanów niezależnie od wieku czy wykształcenia, ale też zyskały wielu antyfanów.
Powieści o seksualności stworzyły nową bohaterkę, z którą współczesna czytelniczka chce się identyfikować, wnioskuję to raczej po ilości sprzedanych egzemplarzy wszelakich erotyków oraz po ilości premier tychże dzieł, których z dnia na dzień nam przybywa. Gdzie teraz nie pójdziemy, już na samym wstępie księgarń powitają nas okładki erotyków.
Po serii o Grey'u – jakoś nie miałam już ochoty na kolejne erotyki, ale propozycja jaka przysza mi na maila bardzo mnie zainteresowała. Z chęcią skusiłam się na jeden egzemplarz i tak na następny dzień książka była już u mnie i mogłam zatracić się w przyjemności czytania.

Pan Delgado ( bardzo dziękuję za egzemplarz ;) ) z wydawnictwa Czarna Owca ( dawniej Jacek Santorski), przesłał mi egzemplarz książki autorstwa Opal Carew pt „ Fantazje w trójkącie”.

Przyznam się szczerze, że początkowo jakoś nie byłam przekonana do tej książki, chyba za dużo erotyków przewijało mi się przez ręce ( z racji mojej pracy), jednak potem z zaciekawieniem przeczytałam opis książki i przepadłam – zaintrygowała mnie. Jedyną pewną rzeczą było to – że kiedy tylko wejdzie do sprzedaży muszę ją mieć. Los się do mnie uśmiechnął bo jak pisałam dostałam tę książkę do recenzji i cóż mogę napisać – ale zacznę od początku...

Poznajcie Jennę Kerry – młodą kobietę, której niezbyt dobrze układa się w związku ze swoim chłopakiem Ryanem. Ryan oddany jest pracy i Jenna nie może tego już wytrzymać. Opowiedziała mu swoje seksualne fantazje, ale chłopak jeszcze bardziej się od niej odsunął. Będąc na przyjęciu weselnym u swojej koleżanki zastanawia się nad porzuceniem Ryana, gdy nagle podchodzi on do niej i udaje nieznajomego, zabiera do pokoju hotelowego i spełnia wszystkie jej fantazje erotyczne. Czego chcieć więcej? Niestety, wcale nie jest tak kolorowo – bo od tamtej chwili życie Jenny przewróci się do góry nogami. Jak się okazuje - owym nieznajomym spełniającym jej fantazje wcale nie był Ryan, ale jego brat bliźniak Jake, o którym Jenna nic nie wiedziała, gdyż narzeczony zataił przed nią tę informację. Nie muszę chyba wspominać iż oczywiście bracia, na zabój zakochali się w naszej bohaterce i postanawiają o nią walczyć – z jakim skutkiem i kogo wybierze Jenna – przeczytajcie już sami.

Książka napisana jest bardzo przyjemnie, czyta się ją szybko i o ile sam początek wciągnął mnie niemiłosiernie, tak bodajże ostatni rozdział był dla mnie ciężki do przetrwania. Jak pisałam już kiedyś – temat seksu nie jest dla mnie tematem tabu, ale jak to się mówi co za dużo to niezdrowo. Nie chodzi mi tu o opisy scen erotycznych czy od używania niecenzuralnych słów – jakoś mnie to nie ruszyło, ale prawdę mówiąc opis trójkącika już mnie trochę zniesmaczył. Nie chodzi tu o pruderyjność – po prostu nie przypadło mi to do gustu i już. Jednak pomimo tego, książkę przeczytałam i naprawdę muszę przyznać że spodobała mi się.
Co mogę powiedzieć o bohaterach – jeśli chodzi o samą Jennę – nie przypadła mi ona do gustu. Wiem, że niby łatwo nie miała, ma w sumie wybrać pomiędzy braćmi, ale nie lubię po prostu kobiet które niby są wstydliwe, a jak ktoś nie widzi to wielka odważna. Jakoś drażniło mnie jej zachowanie i jej dziwne rozmyślenia. Natomiast jeśli chodzi o braci – Rayna i Jake'a – no proszę Państwa – sama nie wiedziałabym którego wybrać choć raczej skłoniłabym się ku Ryanowi. Choć przebojowy Jake też miał w sobie to coś – ale tak, raczej Ryan.

Fantazje w trójkącie” to książka wchodząca w skład „Czerwonej serii. Seria jest pierwszą erotyczną serią na rynku stworzoną z myślą o nowoczesnych kobietach, podążającą śladem ich intymnych pragnień, czerpiącą z ich najskrytszych fantazji.
Odważne obyczajowo powieści poruszają tematy zniewolenia i ponownego wyzwolenia; oddania kontroli i poznawania własnych granic. Prezentowane tytuły, pisane przez kobiety i z myślą o kobietach, eksplorują obszary dotąd uważane za nieprzyzwoite. Powieści te nie raz zaskoczą różnorodnością doznań i przeżyć, będą rozbudzać, podniecać i podsycać pragnienie.

W serii jako pierwsza ukazała się książka Przeznaczona do Gry Indigo Bloome.
W lutym ukazała się powieśćFantazje w trójkącie” Opal Carew.
A trzecią książką, która ukazała się pod koniec lutego jest „ Przystań Posłuszeństwa” Marina Anderson.* 
( informacje pochodzą ze strony internetowej wydawnictwa).

A na zakończenie – książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, na nudne wieczory mogę polecić jak najbardziej.

niedziela, 3 marca 2013

" Kości niezgody " - Charlaine Harris



Charlaine Harris to nazwisko znane bodajże na całym już świecie, a sławę zawdzięcza ekranizacji serialowej swojej serii „True Blood” , która nie wiem czego bije rekordy oglądalności.

Autorka, zaczęła swoją kolejną serię o Aurorze Teagarden. Pierwszą część pt. „ Prawdziwe Morderstwa” przeczytałam z naprawdę wielkim zaciekawieniem i nawet mi się spodobała choć oczekiwałam czegoś lepszego ( rezenzja tu ), dlatego też z chęcią w dniu premiery sięgnęłam po koleją część tejże serii pt „ Kości niezgody”. Zapytacie się po co, zaczęłam czytać kolejną część skoro pierwsza jakoś dupsztala mi nie urwała – a no właśnie, ta niepewność kogo Roe wybierze zmusiła mnie do przeczytania. Oj ta moja ciekawość :D

Aurora Teagarden – ostatecznie została sama. Arthur ożenił się z inną, Robin wyjechał a jej matka wyszła ponownie za mąż, za kolegą z klubu Prawdziwych Morderstw. Jednak los choć trochę uśmiechnął się do Roe. Jane - koleżanka z klubu, umiera zostawiając jej cały swój spadek – dom i wszystkie oszczędności. Na dodatek kot wcześniejszej właścicielki domu wcale nie ma zamiaru się z niego wyprowadzić, a na ulicy zaczynają się serie dziwnych włamań. Żeby na tym się skończyło- Roe nie może mieć cały czas szczęścia – naprzeciwko niej wprowadza się jej były chłopak Arthur ze swoją ciężarną żoną, a sama bohaterka w odziedziczonym domu odnajduje ludzką czaszkę, a na dodatek zaczyna randkować z pastorem, który udzielił ślubu jej mamie.

Fabuła niewymagająca zbytniego myślenia, dla mnie ta część była dosłownie słaba. Coś się działo ale tak do końca nie wiadomo co, by nagle ni z piczki ni z oczka się wyjaśniło. Czegoś mi brakowało. Brakowało mi napięcia, spójności tego ogniwa łączącego ową zbrodnię z jej rozwiązaniem. Po prostu coś się działo i nagle się rozwiązało. Owszem, przyjemnie się czytało jednak skoro pierwsza część nie urwała mi dupska, ta nawet nie spowodowała wibracji. Ot, kolejne czytadło na 3 godziny, które zapełniło mi wolną chwilę pomiędzy pracą a snem. Zdaje mi się że autorka po prostu już się wypaliła i nie ma pomysłu na swoje nowe książki. Raczej jest to produkcja masowa niżeli jakościowa. Fala sławy pozwala jej kolejnym słabym książkom, sprzedawać się same z siebie – niestety nie jest to pozycja za którą zapłaciłabym pieniądze. Nie są one wygórowane – ale seriously?! Wolę kupić sobie inną książkę niż „ Kości niezgody”.

Ogólnie, krótko zwięźle i na temat – lekka, niezobowiązująca lektura na nudne wieczory, tyłka nie urwie ale znasz lepsze pozycje ;)



Baza Recenzji Syndykatu ZwB
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...