czwartek, 19 lipca 2012

"Nieopowiedziana historia" - Monica Ali


"Królowa ludzkich serc" – tak o niej mówiono. Była na językach każdego, przez większość uwielbiana – jednak jej życie zostało przerwane przez wścibskich paparazzich, którzy chcąc zrobić jej choć jedną fotkę, spowodowali wypadek w którym Królowa Ludzkich Serc zginęła. Wiecie o kim mówię? 
Oczywiście że o Lady Dianie. Księżnej Walii, matce Whilliama i Harrego, synowej królowej Elżbiety II.



Pamiętam to jak dziś, miałam wtedy 15 lat, był chłodny poranek, siedziałam z mamą przy śniadaniu i wedy usłyszałyśmy komunikat z radia iż Lady Di, zmarła z powodu rozległych obrażeń doznanych w wypadku. Początkowo nie mogłam w to uwierzyć, załączyłam telewizor i tak też to było głównym tematem. Smutek mnie jakiś ogarnął, i przyznam się szczerze popłakałam się. Tak młoda i piękna kobieta, zmarła – a zmarła jakby nie patrzeć przez paparazzich, którzy dla jej jednego zdjęcia były skłonni zrobić wszystko.
Dlatego też, gdy w ręce wpadła mi książka pt „Nieopowiedziana historia” Monici Ali – wiedziałam że muszę ją przeczytać.

Monica Ali, pochodząca z Bangladeszu, mieszkająca w Anglii pisarka, zaserwowała nam książkę w której fakty o księżnej Dianie przeplatają się z fikcją. Bo co jeśli Diana, tak naprawdę nie umarła? Jeśli sfingowała swoją śmierć?


Główna bohaterka książki – Lydia – to jej drugie imię z nowego życia, gdyż wcześniej była Dianą Spencer, księżną Walii, żoną Karola, matką dwóch synów następców brytyjskiego tronu. Diana w trakcie trwania małżeństwa z Karolem, przeżyła piekło, była zdradzana, sama też szukała pocieszenia w ramionach licznych kochanków. Paparazzi nie odstępowali jej na krok, a zdjęcia które jej robili naruszały jej prywatność. Monica Ali, zmienia kilka ostatnich chwil z życia Księżnej i tak, dzięki jej wyobraźni – księżna finguje swoją własną śmierć. Będąc na łodzi swojego kochanka, wskakuje do wody i dla zainteresowanych paparazich oraz jej rodziny tu jej ślad się urywa. Zostaje uznana za zmarłą, ciała nigdy nie odnaleziono – założono iż została pożarta przez rekina. Jednak Diana, dzięki pomocy swojego przyjaciela i doradcy Lawernca, który jest byłym agentem, zmienia swój wygląd oraz tożsamość i rozpoczyna nowe życie – z dala od natrętnych paparazzich i złośliwej królewskiej rodziny. Plan jest bardzo dobrze przygotowany, ale czy się uda? Czy nikt nie zdemaskuje byłej księżnej? Czy można ona faktycznie rozpocząć nowe życie?

„Nieopowiedziana historia” to powieść w której prawdziwe losy księżnej Walii splatają się z fikcją i tworzą w całości bardzo intrygującą powieść, godną przeczytania. W książce autorka przedstawia nam kobietę która jest słaba jednak silna równocześnie, która chce być szczęliwa jednak by tak się stało płaci ogromą cenę. Kobieta, która podjęła decyzję i musi z nią żyć, jednak spokojne życie to jej wybawienie.
Po lekturze tej książki jeszcze bardziej się cieszę że jestem zwykłym szarakiem, za którym nie lata stado reporterów, nie rozpisują się o mnie żadne tabloidy komentując mój wygląd czy ubiór. Mogę sobie bez obaw wyjść do marketu w poplamionym dresie, bez obaw że zdjęcie zaraz obleci cały świat. Dlatego też, nie dziwny się głównej bohaterce, że marzyła o spokojnym życiu, nawet za cenę jaką zapłaciła by tego zaznać.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Charlaine Harris - "Czyste intencje"


Na samym początku,  chciałam Was przeprosić za tak rzadkie umieszczanie postów. Zaczęłam pracę w księgarnii, co spowodowało że jeśli wracam do domu wcześnie jestem zmęczona i jedyne o czym marzę to o ciepłej kąpieli i słodkiej przyjemnej poduszce;) Znów jeśli kończę późno, to oczy zamykają mi się same zanim dojdę do komputera;) Przez ten tydzień, przewaliło mi się przez łapki tyle książek że aż sama nie wiedziałam za co się brać;) Ale na chwilę obecną wybrałam 3 pozycje – które na dniach doczekają się swojej recenzji, a teraz chciałam napisać kilka słów o kolejnej książce Pani Harris – tym razem z cyklu Lily Bard – o wczesniejszej części pisałam tu.


B
Baza recenzji Syndykatu ZwB




Trzecia część cylku o Lily zatytułowana „Czyste intencje” wpadła mi w ręce całkiem przypadkowo, jak byłam w bibliotece. Szukałam czegoś innego, oczywiście było wypożyczone więc skusiłam się na trzecią część – która bodajże jest najlepsza. A przechodząc od razu do recenzji.

Lily Bard – tym razem wybiera się do swojego rodzinnego miasteczka, którego nie odwiedzała od czau napaści na nią, by być druhną swojej siostry Vareny. Oczywiście, spotyka się już z Panem detektywem Jackiem, którego poznajemy w drugoej części. Tak więc, Lily odwiedza swoją rodzinkę, ale oczywiście w mieście zaczynają się dziać cuda- niewidy. Pielęgniarka i lekarz zostają brutanie zamordowani – ciała odnajduje Lily i jej siostra. Po miasteczku grasuje porywacz torebek. A na dodatek zjawia się Jack, który jak się okazuje nie przyjechał tylko z tęsknoty za Lily – ma do rozpracowania sprawę. Okazuje się że 8 lat temu w pobliskim miasteczku porwano dziewczynkę, po ośmiu latach, ktoś przesyła informację prowadzące do Bartley ( do miasteczka rodzinnego). Podejrzane są 3 rodziny – rodzina O'Shea – pastorostwo, rodzina Osbornów, oraz co najważniejsze podejrzany jest też przyszły szwagier Lily – Dill.
Jak potoczy się sprawa? Kto porwał małą Summer?

Książka jak pisałam wcześniej – robiona jest na jedno kopyto – podobna do wszystkich wcześniejszych, ten sam schemat, wiemy czego możemy się spodziewać. Szkoda tylko, że już w połowie domyślamy się kto za tym wszystkim stoi i kim jest mała Summer, jeśli nie popdowiedziano by nam tego tak szybko książkę można byłoby nazwać najlepszą.
Ale i tak – nie jest najgorsza. O wiele lepsza niż wcześniejsza część. Przynajmniej wszystko się trzyma tak zwanej przysłowiowej „kupy” i nie czekamy do 2 ostatnich rozdziałów by dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Przyjemnie mi się ją czytało, jedyne co mnie denerwowało – to znów wspominanie tragedii głównej bohaterki – wiem że to dla niej pewnie było duże przeżycie, ale pisać o tym w każdej książce? Bodajże pierwsza część była poświęcona tejże sprawie, więc można już sobie odpuścić. Z tego co wiem, będzie jeszcze kolejna część „Czyste sumienie” - sięgnę po nią, bo widać już po tej części że autorka się rozkręca, więc może ta 4 część będzie jeszcze lepsza;)

czwartek, 12 lipca 2012

Charlaine Harris - „Prawdziwe morderstwa”


Zgodnie z obietnicą nadszedł późny wieczór, a co za tym idzie – pojawia się moja recenzja najnowszej książki Charlaine Harris „Prawdziwe morderstwa”.
Książka rozreklamowana chyba gdzie tylko się da – bo o ile się nie mylę główna bohaterka serii – tak bo będzie to kolejna seria, doczekała się nawet swojego własnego bloga poświęconego tejże książce. Ale do rzeczy bez zbędnego pitu pitu;)




Baza recenzji Syndykatu ZwB


Na okładce przeczytamy:
Poznajcie Aurorę Teagarden - kolejną z bohaterek wykreowanych przez bestsellerową autorkę, Charlaine Harris. Niezwykłą bibliotekarkę, której inteligencja, intuicja i przenikliwość pozwalają rozwikłać najbardziej niezwykłe tajemnice oraz pełne mroku zagadki.

Lawrenceton w stanie Georgia, przedmieścia nieustannie rozwijającej się Atlanty, to de facto nadal małe miasteczko. Bibliotekarka Aurora „Roe” Teagarden wychowała się tutaj i wie więcej, niż trzeba, o mieszkańcach miasta, także o tych, którzy podobnie jak ona interesują się ciemniejszą stroną ludzkiej natury.
Wraz z tymi ludźmi Aurora należy do klubu nazywanego Prawdziwe Morderstwa, którego członkowie spotykają się raz w miesiącu, by analizować słynne sprawy kryminalne. To nieszkodliwe hobby przyjmuje całkiem inny obraz, gdy pewnego wieczoru Roe znajduje ciało członkini klubu, zamordowanej w sposób, przypominający zbrodnię, którą tego dnia klub miał omawiać. Po kolejnych przypadkach „kopiowanych” zabójstw, Roe będzie musiała się dowiedzieć, kto ukrywa się za tą przerażającą zabawą, w której wszyscy członkowie Prawdziwych Morderstw, z nią stroną włącznie, są głównymi podejrzanymi… i potencjalnymi ofiarami. „

Dwudziestoośmioletnia Aurora Teagarden ( autorka zdobywa u mnie specjalną nagrodę, na wymyślanie coraz to dziwnym imion i nazwisk) wraz z kilkoma mieszkańcami Lawrencton należy do miastowego klubu „Prawdziwych morderstw”. Spotykają się raz w miesiącu, by omówić kolejną zbornię która miała miejsce we wcześniejszych latach, została rozwiąznana, czy została umożona. Jeśli sprawa została umożona, dyskutują kto może być winien, jeśli osoba została skazana zastanawiają się czy słusznie czy może jest niewinna. Na kolejnym spotkanie klubu, to Aurora miała wygłosić prezentacje, na temat zbrodni w której ona się specjalizuje ( każdy z członków ma zbrodnie w której jest ekspertem). Jednak tuż przed spotkaniem, młoda bibliotekarka odnajduje ciało starszej Pani, która również należała do klubu. Zauważa też, iż morderstwo do złudzenia przypomina to, w którym ona się specjalizuje. Jednak gdy w miasteczku dochodzi do kolejnych morderst, które są „kopiami” zabójstw przed wielu lat, Roe ( zdrobnienie głównej bohaterki) zaczyna coś podejrzewać. Czy prawdziwy morderca należy do ich klubu? Kto nim jest? Co nim kieruje?
Oczywiście należy też wspomnieć, iż do miasteczka przyjeżdża znany pisarz powieści kryminalnych, który stara się o względy naszej Pani bibliotekarki. Ale nie on jeden- drugim zalotnikiem jest kolega z klubu, a zarówno policjant, próbujący rozwiązać sprawę morderstw.
Kogo wybierze Roe? Tego zapewne się dowiemy w kolejnej książce.

Jak oceniam tę książkę? Prawdę powiedziawszy, spodziewałam się czegoś lepszego. Owsem książka ciekawa, zbrodnia interesująca, ale jest to powielania wcześniejszych książek. Moim zdaniem, książki Harris pisane są na jedno kopyto. Ten sam schemat, jedynie zbrodnia i bohaterzy inni. Wiązałam z tą książką więsze nadzieje – tym bardziej że była tak reklamowana, ale prawdę mówiąc – została przereklamowana. Choć naprawdę warto ją przeczytać, bo główna bohaterka jest sympatyczną dziewczyną, którą polubimy od razu. Książka napisana też jest w bardzo prostym języku, szybko się ją czyta – zajęło mi to 3 godziny, ale naprawdę oczekiwałam na jakieś więszke „wow”.
Na plus przemiawia, okładka książki – jest chyba jedną z niewielu okładek książek Pani Harris, która strasznie mi się spodobała, utrzymana w ciemnym klimacie, a czerwień szpilezek od razu rzuca nam się w oczy, co od razu przyciąga wzrok. Zainteresowanym powiem również, iż książeczkę można zakupić w księgarni Matras za 29 zł i o ile się nie mylę ma jeszcze specjalny 20% rabat, który odliczany jest od ceny przy kasie.

poniedziałek, 9 lipca 2012

"Bez skrupułów" - Tess Gerristen


Wszyscy zapewne już słyszeli o Tess Gerristen, bo kto nie czytał jej sławnych już książek. Powieści Gerristen wydano w 20 językach i regularnie znajdują się na liście bestsellerów.
Co wiemy o samej autorce? Tess Gerristen to autorka popularnych powieści kryminalnych czy thillerów, z zawodu lekarz internista. Po studiach medycznych wraz z mężem, również lekarzem pracowała w Honolulu w szpitalu. Jej kariera na brała rozpędu w 1996 roku kiedy ukazała się książka z thillerem medycznym w tle o tytule „Dawca”. Prawa filmowe do tej ksiażki zapkupiło studio Paramount, dzięki temu sukcesowi mogła zrezygnować z praktyki lekarskiej i skupic się na książkach. Od 2008 roku regularnie pojawiają się jej książki, które z miejsca wskakują na szczyt listy bestsellerów.


Baza recenzji Syndykatu ZwB




Ostatnio w ręce wpadła mi jej książka pod tytułem „Bez skrupułów”. Jeszcze bardziej ucieszyłam się gdy okazało się że w jednej książce pod wspólnym tytułem, znajdują się 2 powieści kryminalno-romantyczne. Radość czytania się podwoiła;) Ciężko mi jest nawet ocenić, która z historii bardziej mi się podobała. Obydwie pochłonęłam w ciągu jednego dnia, chodząc z książką gdzie się tylko dało;)


Z zimną krwią” - to pierwsza z dwóch powieści, zawartych w ksiażce. Historia zaczyna się w kościele, kedy to Nina Cormier zostaje porzucona przed ołtarzem. Kobieta , po wyjściu wszystkich gości wychodzi, by pastor mógł podwieść ją do domu i wtedy wybucha bomba. Dopiero wtedy Nina znajduje się w wielkim szoku. Na miejscu zdarzenia pojawiają się policjanci oraz cała ekipa „bombiarzy” i zaczyna się długie przesłuchanie i proces dochodzeniowy.
Wszystko być może rozeszłoby się po kościach, gdyby nie to iż główną bohaterkę Ninę naprawdę chce ktoś zabić, gdy spycha jej samochód z drogi. Co sprawiło że Nina jej na celowniku? Kto pragnie ją zabić? Odpowiedzi na te pytanie pomaga jej odkryć przystojny detektyw Navarro. Czy między nimi dojdzie do czegoś więcej niż relacja ofiara – detektyw? Czy uda im się odnaleźć zamachowca czyhającego na Ninę?

Tess Gerristen
Czarna loteria” to kolejna powieść w tejże ksiażce. Przepełniona jest zagadkami i od samego początku zastanawiamy się kto za tym stoi, o co w tym chodzi? Młoda Pani anestezjolog Kate Chesne, zostaje oskarżona o błąd w sztuce lekarskiej, przez co na stole operacyjnym umiera pacjentka, a zarówno jej znajoma z pracy. Sprawą zajmuję się David Ranson, jeden z lepszych adwokatów, który ma zamiar skierować przypdek do sądu. Nie jest to najlepszy scenariusz dla młodej lekarki, która pomimo imponującego wykształcenia dopiero rozpoczyna pracę w zawodzie i jest pewna iż nie popełniła żadnego błędu lekarskiego. W międzyczasie dochodzi do zabójstwa innych osób z towarzystwa lekarskiego. Kate jest pewna iż została wrobiona w błąd lekarski i stara się przekonać do tego również Pana adwokata. Do jakich wniosków dojdzie para, która za sobą początkowo nie przepada? Kto stoi za wszystkimi tymi zbrodniami? Co stara się zatuszować poprzez morderstwa?

Obydwie te powieści, są dobre – ciężko jest mi ocenić która z nich była lepsza. Ale zarówno każda z tych powieści , utwierdza czytelnika iż z życiu nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko ma coś na celu. Książka od pierwszej kartki wciąga i nie będziecie mogli się od niej oderwać.
Z czystym sumieniem polecam „Bez skrupułów” oraz inne powieści Pani Gerristen, na które zawsze wyczekuję z niecierpliwością.

środa, 4 lipca 2012

"Kurz, pot i łzy" - Edward Michael "Bear" Grylls


Bear Grylls to facet, którego nie jedna kobieta chciałaby mieć u swojego boku. Nie chodzi tu o urodę, choć nią też nie grzeszy , chodzi mi raczej o jego zdolności i o to coś zwane „ pierwiastkiem męskim”. We współczesnym świecie – wstyd przyznać, ale cóż, faceci nam „zbabiali”, że nie wspomne już o tym, iż ciężko jest odróżnić czy w kolejce u Pani Jadźki w warzywniaku, przed nami stoi kobieta czy mężczyzna. Niestety, świat idąc do przodu pociąga też za sobą modę, co w przypadku niektórych mężczyzn – jest gwoździem do trumny.

Nie oszukujmy się, każda z nas chciałby mieć przy swoim boku, faceta z krwi i kości męskiego, taką złotą rączkę od wszystkiego, do tego przystojnego, inteligentnego, zaradnego ogólnie ideała – ale świat byłby za piękny, gdyby tak było. Choć sądzę że dla każdej z Nas, nasza druga połównka jest idealna i nie zamieniłybyśmy go na żadne inne skarby, to mimo wszystko są dni kiedy na nich marudzimy;)

Po książkę sięgnęłam trochę sceptycznie, wypożyczyłam ją dla Mojego Malczika – on pochłonął ja raz dwa – tak, jest jego fanem, ja natomiast sięgnęłam po nią z czystej ciekawości. Przyznam się, że książka mnie naprawdę wciągnęła. Miałam wrażenie że czytam dobrą powieść a nie autobiografię, gdyż jest tak fajnie napisana.
Książka pokazuje nam, jak wiele w swoim życiu musiał przejść Bear by osiągnąć swój sukces. Po przeczytaniu tejże pozycji, pojawia nam się obraz Bear'a, jako osoby zdeterminowanej i szczęśliwej, i nie patrzymy na niego już na „chłoptasia” który w swoim programi „wpiernicza” robaki by przeżyć.

Bear Grylls, a właściwie Edward Michael „Bear” Grylls – głównie zasłynął dzięki swoim programom telewizyjnym „Szkoła przetrwania”. Co odcinek zostaje zrzucony ze spadochornem w jakąś dzicz i pokazuje nam – widzom, jak przetrwać w takich warunkach, bez najpotrzebniejszych rzeczy. W sumie program, jest dla mnie trochę przesadzony – bo przecież nikt z nas nie wyląduje nagle w gąszczu Amazonii w spodniach i koszulce, ale cóż – jak widać jest popyt na takie programy, a przynam się szczerze, że nawet przyjemnie się je ogląda do czau gdy nie zaczyna pochłaniach robaki, jako pożywienie;)

Książka opisuje podzielona jest jakby na 3 części. Pierwsza z nich opisuje nam lata młodzieńcze i rodzinę autora. Sam Bear, pisze ciepło i z miłością o swojej rodzinie, opisuje jaki był za młodu, jakie psikusy wywijał w szkole. Druga część, opowiada nam o selekcji, jaką przeszedł gdy zrezygnował ze studiów by móc dostać się do SAS ( Special Air Service – jednostki specjalne w Wielkiej Brytanii). Morderczy wysiłek oraz determinacja, pozwoliły mu przejść wstępne selekcje a potem samo szkolenie. Niestety, po 3 latach służby, jego kariera zostaje przerwana przez tragiczny wypadek. W 1996 roku miał wypadek spadochronowy w Kenii, w wyniku którego Bear doznał złamania kręgosłupa w trzech miejscach. Jednak jego ogrona siła i chęć do życia pozwalają mu to przetrwać. Niespełna po 18 miesiącach, które spędził w prestiżowej wojskowej placówcce rehabilitacyjnej, postanawia zdobyć Mount Everest. 26 maja 1998 roku, stał się najmłodszym Brytyjczykiem, bo miał niespełna 23 lata, który zdobył Mount Everest. I to właśnie tej wyprawie, poświęcona jest trzecia część autobiografii Bear'a.

Książka jest naprawdę godna polecenia – nie tylko dla mężczyn i jego fanów, ale nawet dla kobiet. Czyta się ją naprawdę szybko i z wielką przyjemnością, bo z każdej kartki bije szczerość i radość z tego co Bear robi. Nie opiuje on swojej drogi do sławy, bo ważniejsze dla niego jest opisane tego co uczyniło go prostym człowiekiem, co sprawiło że kocha to co robi.
Dlaczego warto po nią sięgnąć? Już odpowiadam: Bear do sławy nie doszedł dzięki znajomościom czy układom, do wszystkiego doszedł sam i wszystko to zawdzięcza swojej pasji i zamiłowaniom do podróżowania, odwadze i własnym marzeniom.

niedziela, 1 lipca 2012

2 K PM - Książkowo i Kosmetycznie czyli Podsumowanie Miesiąca





Miesiąc czerwiec się skończył, lipiec nadszedł więc zrobię swoje pierwsze blogowe podsumowanie;)
Nie będzie ono tak szczegółowe jak u niektórych blogerek – bo nie przeliczam kartek przeczytanych książek czy ilość godzin spędzonych nad książką;) Moje podsumowanie będzie krótkie, zwięzłe i na temat;) A więc 2K czyli PM;)



Kosmetycznie – projekt denko w tym miesiącu zanotował takie wykończenia:

Naility zmywacz do paznokci – zmywacz zakupiony w biedronce za bodajże 3 czy 4 zł, szału nie ma, początkowo przyjemny zapach potem zaczyna drażnić i zaczyna śmierdzieć na cały dom. Niezbyt dobrze zmywa i stosowanie go na dłuższą metę powoduje zółte odbarwienia na paznokciach – tak, tak to od niego nie lakieru. Ogólnie mówiąc, całkiem całkiem.

Ziaja mleczko ogórkowe – używam od kilku lat i jestem bardzo zadowolona. Nie podrażnia, usuwa co ma usunąć i przyjemnie pachnie. Jedyny minus to taki, że jak Ci się za dużo naleje na wacik to ciężko się wchłania i jesteś tłusta, ale lata praktyki nauczyły mnie nalewać tyle ile potrzeba;)

Garnier Czysta Skóra Tonik Ściągająco – Oczyszczający – to mój ulubiony tonik jaki miałam okazję wypróbować. Zostanę z tym Panem na wiele dłużej bo się polubiliśmy. Tonik idealny do cery niedoskonałej skłonnej do trądzika i wyprysków. Idealnie ściąga i oczyszcza, szybko się wchłania i powoduje zanik błyszczenia się twarzy. Zapach – nieźle spirytusowaty, ale wszystko wybaczam – bo jest genialny!

Antyperspirant Aloe Vera – O Panie! Ale kabąąąg! Nie, nie i raz jeszcze nie! Na zakup namówiła mnie koleżanka, bo ponoć jej bardzo pomaga – a poci się ona okropnie. Ponoć wchłaniał przykry zapach i utrzymywał zapach aloesu na długo – a gdzie tam! Pociłam się po nim jeszcze bardziej a zapach aloesu wraz z potem był obrzydliwy! Plamy potu na koszulce się powiększały a i do tego strasznie swędziały mnie po jego użyciu paszki. Ale co się dziwić za 2,50 w biedronce dobrego antyperspirantu nie kupimy.

Antyperspirant Dove Go Fresh (granat) – jestem zachwycona. Polubiliśmy się i zostaniemy ze sobą na długo – czyli dopóki producent nie zacznie odwalać chały, bo tak zazwyczaj jest przy dobrych produktach. Zapach przyjemny, a co najważniejsze podczas pocenia się nie czujemy okropnego smordu potu tylko granat. Po całym dniu na słońcu w pracy, przyszłam do domu zmęczona i przez przypadek podniosłam paszkę – zauważyłam że naprawdę nie śmierdzi mi potem ale granatem – zszokowało mnie to odkrycie. Poleciałam do Malczika z otwartym skrzydłem i kazałam wąchać – z dużymi oporami zrobił to ale stwierdził – nie czuć potu! Na następny dzień poleciałam do Rossmana po kilka dodatkowych 9 były na promocji za 7,99). Jestem na TAK;)

Garnier Czysta Skóra Peeling 3w1 – jestem zadowolona. Stosowałam do 2 razy dziennie, i zauważyłam efekty. Skóra zrobiła się przyjemna, drobinki idealnie radziły sobie z niedoskonałościami a gilnka poprawiała aksamitność twarzy. Pan Peeling zostaje również na dłużej w mojej kosmetyczce;)

Sól do kąpieli Wellnes & Beauty – niestety, ta saszetka nie powaliła mnie na kolana. Wcześniej miałam o zapachu brzoskwini i jakiegoś kwiatu -byłam zachwycona. Teraz skusiłam się na saszetkę niby limitowaną o zapachu kwiatu Chai i Wanilli – niestety. Zapach mdły, a na dłuższą metę powoduje mdłości co sprawia że się nie odprężamy podczas kąpieli, a po wrzuceniu do wody wygląda ona jakbyśmy kąpali się w mleku – dosłownie. Bieleje. Niestety – ten zapach jest na NIE. Ale saszetkę o zapachu brzoskwini polecam – będziecie zachwycone. Cena w Rossmanie też nie wygórowana bo 2,50 za opakowanie a starcza na 4 kąpiele.

Podkład Wygładzająco – Matujący – to jest mój ulubieniec. Załuję tylko że nie wiem jaka to marka, bo zakupiłabym kolejną tubkę. Dostałam ją od znajomej której nie spasował, a mi przez przypadek wylał się zmywacz i zmył mi markę;( Jest genialy – idealnie kryje, i nie rozpływa się na twarzy nawet po całym dniu. Żal mi dupsko ściska że nie znam marki, ale będę chodzić z nim po każdym kosmetycznym i pytać;) Albo będę torturować znajomą niech przypomi sobie gdzie kupiła;)

Balsam do ciała AA – balsam o zapachu cytrusowa świeżość, ponoć antycelluitowy – e tak. Taki anty jak z koziej dupki trąbka. Ale przyznam się, że zpach ma obłędny, idealnie się wchłania, wygładza skórę celluitu nie zredukuje, ale polecam go i tak;) Stosowałam go 2 razy dziennie po porannej i wieczornej kąpieli. Wchłania się szybko, nie jest mega tłusty i co najważniejsze łatwo się go rozprowadza;)


Książkowo – zobaczmy jakie tu będą statystyki;)

W miesiącu czerwcu przeczytałam : 18 książek – 8 z nich jest zrecenzowanych, reszta czeka na swoją kolejkę, 5 z nich są książkami dietetycznymi więc nie będą recenzowane, a 5 kolejnych czeka na swoją kolej.

Książka najwyżej lub najlepiej oceniona w miesiącu zwanym czerwcem to: „Dziewczyna z portretu” David Ebershoff recenzja

Książka która znalazła się na półce ulubione, chętnie po nią raz jeszcze sięgnę : „Dama w opałach” Kareen Doornebosrecenzja

Książka która najbardziej mnie zaskoczyła [ pozytywnie rzecz jasna] - „Kurz, pot i łzy” Bear Grylls – już wkrótce zagości recenzja książki;)

Książka która okazała się gniotemCharlaine Harris „ Czyste szaleństwo” - recenzja

W tym miesiącu zakupiłam: 12 książek, wymieniłam się 5, wygrałam jeden konkurs u kosodrzewiny.


To by było na tyle – ale nie jest;) Nie mogę zapomnieć że pisze tu też o filmach i serialach więc jeszcze kilka słów o nich;)

Najlepsza premiera filmowa w miesiącu czerwcu :

Avengers 3D (2012) – może akcja niezbyt interesująca ale całość oceniam naprawdę wysoko.

Najgorsza premiera filmowa w miesiącu czerwcu:

Głupi, głupszy, najgłupszy (2012) – odgrzewany kotlet, który stara się być śmieszny jednak taki nie jest.

Najlepszy powrót nowego sezonu serialowego w miesiącu czerwcu:

The Listener - Słyszący Myśli– długo czekałam na nowy sezon, bo prawie półtora roku, ale opłacało się. Rozpoczęli zdecydowanie i mocno oby tak dalej;)

Najsłabszy powrót nowego sezonu serialowego w miesiącu czerwcu:

Pretty Little Liars – słabizna, po finałowym odcinku, w którym zostaliśmy oszukani spodziwałam się w nowym sezonie czegoś lepszego, zawiedłam się. Odcinki są nudne, i ciągną się jak flaki z olejem. Piętrzą się kolejne zagadki, które zaczynają już widza drażnić.

Więc teraz to już na tyle;)

Przypominam że macie kilka ostantich godzin na zgłoszenie się na rozdawajkę u mnie;)
A kto jest zainteresowany twórczością Pani Grololi zapraszam na rozdanie u Miłośniczki Książek ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...